sobota, 16 marca 2013

NIGDY CIĘ NIE ZAPOMNĘ

ROZDZIAŁ 30
W sali rozległa się cisza. Max bez wahania pobiegł po lekarza. 
-Nathan nie umieraj- rozpłakałam się i patrzyłam na niego z głupią nadzieją, że może jednak ożyje jakimś cudem. Nie wierzyłam, że tracę najważniejszą osobę w moim życiu. To był szok dla wszystkich, jak w jakimś filmie, pożegnał się i niby odszedł. Wszyscy się przytulali, wszyscy płakali. Po mimo, że umierał czułam jakby żył. Przed oczami przemknęły mi te wszystkie chwile spędzone z nim. I wczorajszy dzień.
-Co teraz z zespołem?- zapytał zapłakany Tom, mocniej przytulając Klaudię
-Rozpadnie się, bez młodego nie damy rady.- Siva ze skruchą 
-Chluba zespołu odeszła- Beata. Po 2 minutach przyszedł Max i paru lekarzy.
Kazali nam wyjść. Wyszliśmy na korytarz. Zrobiło mi się ciemno przed oczami i duszno, ale postanowiłam być silna, mimo tego, że ledwo trzymałam się na nogach nie dawałam tego po sobie poznać. Lecz chyba nie dało się nie zauważyć. Chłopcy byli cicho i wpatrywali się tylko na to jak próbują reanimować ich przyjaciela. Klaudia spojrzała na mnie, później na Toma skinęli głowami i powiedziała
-Wyprowadźcie ją ze szpitala- chyba szczególnie zauważyli mój stan
-Chodź pojedziemy do domu, spokojnie wyśpisz się- próbowała przemówić do mnie Olka. Patrzyłam przez szybę na odchodzącego Sykesa. Uległam prośbom. 
-To już jest koniec, nic nie zrobisz- Beata
-Ale ja go kocham nie rozumiecie tego? Jeżeli Max by ci umierał co byś zrobiła?  Wy naprawdę nie rozumiecie? Myślicie, że jak jestem najmłodsza to szybko zapomnę? Nikt mi teraz nie może pomóc. On umiera, ale zawsze pozostanie w moim sercu- wydarłam się na nich na szpitalnym korytarzu. Tym czasem lekarz kiwnął głową przecząco, co oznaczało, że umarł. Nastała chwila ciszy. Lekarz odłączył go wszelkich urządzeń, a następnie wyszedł. Bez zastanowienia weszłam do sali. Leżał taki samotny. Pod szpitalem stało stado fanek. Krzyczały "Nathan, Nathan...".Otworzyłam okno i spojrzałam na nie. Wiedziały co to znaczy.Cisza. Cały świat stanął. W głowie szum, masa niepozbieranych myśli, niewykonanych planów, niespełnionych marzeń. Pustka w życiu w przestrzeni, na świecie. Przestałam płakać, bo nie miałam siły wylewać kolejnych łez. Przyszła pielęgniarka i zabrała go do kostnicy. Wyszłam z sali.
-Chcę do domu- rzekłam i poszłam w stronę wyjścia. Nikt się nie odzywał. W samochodzie słuchałam radia. Prawie we wszystkich stacjach mówili o jego śmierci. Wysiadłam z samochodu. Malo brakowało, a wpadłabym pod osobówkę. 
Poszłam do pokoju Nathana. Usiadłam przy pianinie. Zaczęłam grać widząc jakieś nuty, które zobaczyłam na szafce. Szybko zrozumiałam, że to ten utwór dla mnie. Szperałam w jego szufladach, szafkach. Całkiem przypadkiem zobaczyłam pamiętnik, chyba jego. "Dzień 1: dziś przez jednego z głupków zespołowych wylałem kawę na ładną dziewczynę. Tom był zauroczony jej przyjaciółką. Najfajniejsze jest to, że będzie moją sąsiadką. Dzień 2: chyba się zakochałem, ona jest taka wspaniała, dopiero 2 dzień ją znam, a czuję jakby była kimś więcej. [...]"
Nie mogłam dalej czytać, oczy zaszkliły mi się, odłożyłam zeszyt na miejsce. Wzięłam do ręki album. Początkowo były zdjęcia z dzieciństwa, potem te z zespołem i na końcu te ze mną. Zbierał również wycinki prasowe na swój i mój temat. Jego zapiski, zdjęcia, albumy... wzięłam do swojego pokoju. Nie wyobrażałam życia bez niego. 
-Patrycja, chcesz coś zjeść?- zapytała Ola
-Nie dzięki- odrzekłam. Po 4 minutach do pokoju wszedł Tom
-Mam kakao na poprawę nastroju
-Dziękuję
-Jak się czujesz?
-A ty?
-Tragicznie
-No to masz odpowiedź- po mych słowach postanowił zostawić mnie samą
Co godzinę Iza albo Jay sprawdzali czy jestem i czy jeszcze żyję. Po jakimś czasie przyszła Klaudia
-Masz gości wprowadzić?
-Kto do cholery przylazł tutaj?
-Liam i Louis
-Niech wejdą
-Cześć- nieśmiało rzekł Liam. Ja się nie odezwałam
-Hej mała, jak się trzymasz- Louis zapytał, a ja nie wahając się wtuliłam się do nich obu.
-Boże zaczynam się o nią martwić, aż tak z nią źle- Liam. Położyłam się na łóżku patrząc w sufit. Próbowali wyciągnąć ze mnie jakieś najdrobniejsze słowo, ale nic z tego. Po pewnym czasie Louis wyszedł.
-Wiem, że ci ciężko, doskonale cię rozumiem- zaczął Payne
-Dziękuję- wychrypiałam
-Czyli umiesz mówić. Całe szczęście.- zobaczyłam jak się uśmiecha.
-Umiem, mógłbyś zostawić mnie samą?- zapytałam
-Tak jasne- wyszedł
DZIEŃ POGRZEBU
Wstałam późno, bo na zegarku była 10.00. Ceremonia pożegnalna miała odbyć się o 12.00 nie wiele czasu. Wzięłam prysznic, ubrałam się. Musiałam zrobić jakiś trwalszy i lepszy makijaż bo oczy miałam podkrążone i czerwone jak u królika. Pojechaliśmy na cmentarz.  Wysiadłam z samochodu, pełno fanów, fotoreporterów, dziennikarzy.
-Co teraz zrobisz po jego śmierci?- zapytała mnie jedna z dziennikarek- zwiążesz się z Liamem Paynem lub Harrym Stylesem?
-Niech was to nie obchodzi co teraz zrobię- odeszłam i trafiłam wprost na Liama. 
-Przejdziemy się?- zaproponował
-Jak chcesz, w ogóle to co wy tu robicie? Przecież byliście wrogami- zaczęłam
-Może i tak, ale nie wypadałoby nie przyjść. Przecież znaliśmy się. Był w tym samym wieku co ja- wytłumaczył się
-Odprowadź mnie na miejsce- poprosiłam
- To przez ciebie zginął, on miał być nasz- wrzeszczały fanki
-Dzień dobry pani- zwróciłam się do mamy Sykesa
-Witaj dziecko, i nie zostaniemy już rodziną- rozpłakała się
-Tak mi przykro, ja nie wiedziałam że to się wszystko tak potoczy- przytuliłam się do niej
-Myślę, że przy tobie spędził najlepsze chwile w swoim życiu- lekko się uśmiechneła 
-O Patrycja- zauważyła mnie babcia Nathana- jak sobie radzisz
-Dzień dobry, straciłam kogoś najważniejszego- odpowiedziałam. Podczas pogrzebu byłam tak jakby nieobecna. Wszyscy płakali, a ja stałam obojętna, patrząc pusto przed siebie. Stwierdziliśmy, że ja i Max wygłosimy przemowę pożegnalną. Postanowiliśmy, że zacznę
-Nathan, którego wszyscy tak dobrze znaliśmy, odszedł- zaczęłam- Chłopak zawsze uparcie dążył do celu. Zawsze radosny, z ogromnym poczuciem humoru, umiał pocieszyć każdego. Wszystkie sprawy brał sobie do serca. Nigdy nikogo nie ignorował. Był jak gwiazda w mroku. Początkowo nie zdawałam sobie sprawy, że okaże się być tak wspaniałym człowiekiem. Poznając z dna na dzień jego wady i zalety, uświadamiałam sobie, że to moja bratnia dusza. Pokochałam go, a on odszedł. Zrozumiałam go, a on odszedł. Przyrzekał, że nigdy nie opuści, a on odszedł. Myślę, że na zawsze pozostanie w naszej pamięci.- zakończyłam, kolejny Max
-Wszyscy zapamiętaliśmy go jako wariata i wspaniałego przyjaciela. W zespole traktowaliśmy go jak najmłodszego brata. Uwielbiał wygłupy, dusza towarzystwa. Jedna chwila zawiniła, że go tu z nami nie ma. Pożegnał się z nami, fanom kazał przekazać, że wszystkich ich kochał. Taka chluba zespołu, odeszła na zawsze. Niby najmniejszy, a z takimi możliwościami. Zostały nam wszystkim po nim tylko zdjęcia i nagrania.- zakończył. Po naszych słowach zkopali trumnę w ziemi. Mnóstwo kwiatów, rysunków, zniczy na jego grobie. Zawsze pozostanie w naszych sercach właśnie taki jaki był nie inny...



I to już jest koniec 
I nie ma już nic
Informuję, że bardzo tragicznie zakończyłam moje opowiadanie
Zaskoczyłam co? Ja nie przepadam za takimi niespodziankami nie wiem jak wy
Równe 30 odcinków. Dziękuję wszystkim:
1 Dziękuję za 6729 wejść
2 Dziękuję za 26 obserwatorów
3 Dziękuję za 306 komentarzy
4 Dziękuję poszczególnym narodowościom, że również czytali
-Polakom za 6012 wejść
-Niemcom za 15 wejść
-Amerykanom za 158 wejść
-Anglikom za  10  wejść
-Rosjanom za  84   wejść
-Duńczykom za  6  wejść
-Białorusinom za 3  wejść
-Francuzom za  24 wejść
-Malezyjczykom za 6 wejść
-Islandczykom za 5  wejść
-Kolumbijczykom za 3  wejść
-Hiszpanom za 6  wejść
5 Dziękuję wszystkim czytelnikom za miłe słowa
Słowa wsparcia, motywacji. Za to że czytaliście te badziewie ( no może złe nie jest ale niech będzię...). Po prostu za wszystko, kocham was moi drodzy
Żegnam was, a przy okazji zapraszam na mego innego bloga http://gangsterskiestorytw.blogspot.com/. Może niektórym się spodoba
Jeszcze raz ogromne dzięki, do zobaczenia na innym blogu =D I przepraszam że tak rzadko zaglądam ostatnimi czasy na wasze blogi ale nie mam czasu wiedzcie ze bd czytać i komentować co sobotę =D
No i to by było na tyle... 

sobota, 9 marca 2013

CHWILA MIŁOŚCI


ROZDZIAŁ 28
-Cholera- przeklęłam, bo skaleczyłam się odłamkiem szkła. Klaudia spojrzała na mnie niepokojąco. Iza natychmiast podbiegła do mnie.
-Nie tylko nie to, wszystko tylko nie to- mówiłam sama do siebie. Zadzwonił telefon odebrał Siva. Jego mina gwałtownie się zmieniła. To było pewne. Nathan odchodzi.
-Szybko jedziemy do szpitala- krzyknął Siva. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Wbiegłam do sali, gdzie leżał Nathan. Zastałam go przytomnego.
-Zostawcie nas samych- wychrypiał
-Nathan nie zostawiaj mnie samej- błagałam
-To nie moja wina, wiesz ten dzień był wspaniały
-Przecież miałeś wypadek, umierasz
-Może i tak ale osiągnąłem to co chciałem
-Nie rozumiem
-Dobrze wiesz, zostaliśmy parą, powiedziałaś nie raz że mnie kochasz, i zdążyłem napisać dla ciebie piosenkę jest w moim pokoju pod poduszką 
-Dla mnie?
-Tak miała być na nasze zaręczyny, a byłaś u naszej mamy?
-Nie Nathan nie byłam. I co teraz Romeo?
-Juliet nie załamuj się.
-Oj mężu, a spać ci się nie chce?
-Nie droga żono
-Wiesz, że jak mnie dziś poprosiłeś o chodzenie to myślałam że może kiedyś naprawdę weźmiemy ślub
-Ja o tym myślałem odkąd cię poznałem
-Pamiętasz wigilię u twojej babci?
-A mógłbym zapomnieć? Te nasze wyjątkowe chwile.
-Fajnie, że wylałeś na mnie tę kawę
-No nawet nie wiesz jak ja się cieszę. A co było potem?
-Wyjątkowa chwila to był spacer
-A co kostkę skręciłaś pamiętam i potem pożar
-No niestety
-Nie zrobiłem bardziej wspaniałej rzeczy w życiu niż uratowanie ciebie. 
-A ja głupia myślałam, że o mnie zapomnieliście.
-I wigilia u babci
-Ubieranie choinki
-Strażak Siva
-I oczywiście ty z wędką w kuchni
-Widzisz jakie miałem pomysły,a zaopiekujesz się Tropkiem
-Nie Sykes ty to zrobisz jesteś silny, sławny i się nigdy nie poddajesz
-Chciałbym. A później uciekłaś, a ja chciałem skoczyć
-I zatrzymałam cię w porę, przyjechaliśmy do domu, a tam pogrzeb rybki- u Nathana zagościł lekki uśmiech
-A następnie Olka i Siva potłukli wszystkie talerze
-No i nie obylo się bez Lekcji Tańca
-To było super i potem rozgłos medialny o nas, no i oświadczyny Maxa dla Beaty
-Taak, i nasza sprzeczka o miłość
-Ale przyznam że to była moja wina, nie potrzebnie na ciebie napadłem
-I tu się z tobą zgodzę, a pamiętasz noc z duchami?
-Tak i Siva przed lustrem i wypad do mojej mamy
-Hehe mów mi mamo, przynajmniej poznałam przyszłą teściową
-Nie mów tak- popłakał się Nathan
-A bo co? Masz już inną- zażartowałam
-Fajnie, że byłaś i jesteś- trzymał moją dłoń, dał znak pozostałym aby weszli do sali. Oczywiście wszystko słyszeli. Dziewczyny nawet płakały.
-Młody, co ty wyrabiasz?- zwrócił się do niego Siva
-Tom, wariacie byłeś moim najlepszym kumplem, z tobą mogłem szczerze pogadać chociaż udajesz głupka taki nie jesteś
-A co ty tam o mnie wiesz- Tom zabrał opakowanie chusteczek dla Klaudii
-Oj Parker nie płacz- odezwała się Iza
-Klaudia mam nadzieję, że uda wam się być razem na zawsze, a ślub będę oglądał z góry
-Ty na tym ślubie będziesz żywy czy umarły nie ważne ale będziesz- z poirytowaniem mówiła Klaudia
-Siva, ty próbujesz być nadwyraz spokojny, zmień to bo inaczej Zayn odbije ci Olkę, a tego nie chcesz. I dziękuję za to, że naprowadzałeś mnie zawsze na słuszny trop
-Bez przesady czuję się taki zaszczycony, ty bardzo mądry jesteś
-Wiem- uśmiechnąl się Sykes- Ola trzymaj się Sivy, zawsze przy tobie będzie, on to taka deska ratunku w każdej złej chwili.
-Nathan ty nie możesz jej zostawić- odrzekła Ola
-Jay i Iza pasujecie do siebie cieszę się, że znalazłeś sobie dziewczynę, która tak jak ty lubi tylko pomarańczowe skittelsy, a...- nie dali mu skończyć
-....a jak będzie ślub to cię zaprosimy- dokończył Jay
-Max i Beata widzicie jesteście razem, Max słuchaj się młodszych
-Niby czemu?
-A kto jak nie ja doradził ci jak masz ją poprosić i kiedy
-Fakt dzięki młody
-To teraz sprawy mam pozałatwiane- zamknął oczy i puścił moją dłoń. 




Hmmm myślę, że nie tego się spodziewaliście, ale cóż tak się scenariusz potoczył. Nie martwcie się zobaczycie co będzie dalej
Dedyki dla wszystkich. Dzięki za 14 komentarzy. Nie było mnie tydzień na waszych blogach, ale nadrobiłam jeżeli jakiego nie komentnęłam dajcie znać.
Pozdrawiam wszystkich i życzę miłego czytania i komentowania =D

piątek, 1 marca 2013

WYPADEK

ROZDZIAŁ 27
... Nathan był najbliżej drzwi, więc postanowił otworzyć
-Nathan jak dobrze, że to ty- w drzwiach zobaczyłam jakąś blondynkę
-Kto to?- zapytałam Toma
-Siostra młodego- odpowiedział
-Twoja mama jest w szpitalu nie wiem dokładnie co jej się stało, ale jest w stanie krytycznym- kontynuowała dziewczyna
-Jadę tam, poczekaj na mnie
-Mam swój samochód jedź za mną- powiedziała po czym wyszła
-Nathan- weszłam za nim do jego pokoju- może pojadę z tobą
-Jak uważasz- mówił zdruzgotany. Nawet skapnęła mu łza Zauważyłam to i natychmiast go przytuliłam.
-Dziękuję, że jesteś i byłaś przy mnie
-Nie ma za co, cały się trzęsiesz spokojnie
-Może lepiej zostań w domu
-Ale dlaczego?
-Zadzwonię jak dojadę
-Obiecasz, że nic ci się nie stanie?- on spojrzał głęboko w moje oczy i nie odpowiedział.
-Młody uważaj na siebie- krzyknął Max gdy ten wychodził. Jakieś niecałe 5 minut po tym jak wyjechał usłyszeliśmy huk, przerażający trzask, po prostu nie da się opisać. Przez głowę przeszło mi tysiąc najgorszych myśli. Zaczęłam coś mówić, ale kazali mi się nie odzywać tylko prosić Boga żeby to nie było pewne. Teraz wiedziałam, że wszyscy o tym myśleli. Staliśmy jakieś 3 metry od okna i zobaczyliśmy pędzący wóz strażacki oraz karetkę. Wszystko było pewne. Oczy zaszły mi łzami, wzięłam kurtkę, wybiegłam z domu, a za mną pozostali.
-Patrycja stój, poczekaj- wołali, a ja biegłam przed siebie potrącając przypadkowych przechodniów. Dobiegłam do miejsca zdarzenia. Tłum ludzi stał wokół. Mnóstwo policji. I ten zapach krwi i benzyny. Podeszłam bliżej i widziałam Nathana zakleszczonego w samochodzie. Pozostali przybiegli najszybciej jak mogli. Siva jako dobry przyjaciel nie wahał się i przytulił mnie. Zalewałam się łzami. Gdy go wyjęli był cały we krwi. Położyli go na asfalt, a potem na nosze i podjęli się reanimacji. Nie widziałam już praktycznie nic. Oczy zaszły mi łzami, a następnie osunęłam się na ziemię. Po mniej więcej minucie się ocknęłam. Leżałam w karetce pogotowia. 
-Co z nim?- wstałam i zapytałam się lekarza
-Z kim?- odpowiedział pytaniem na pytanie
-Z Nathanem Sykesem- zaczęłam płakać
-Źle, nie wiem czy dożyje do operacji, niech się pani uspokoi.
-Mogę jechać z wami?
-A kim pani jest?
-Jego dziewczyną, bardzo proszę
-No dobrze- w tym momencie wnieśli Nathana do karetki.
-Boże Nathan- chwyciłam go za rękę. Na szczęście póki co oprzytomniał
-Kocham cię pamiętaj- wychrypiał mocniej ściskając moją dłoń.
-Nie umrzesz prawda? Nie możesz Nathan, a ja?
-Jesteś najwspanialszą osobą, którą kiedykolwiek poznałem i dziękuję ci za wszystko co zrobiłaś złego i dobrego, miłego i nie miłego- widać poczucie humoru tylko trochę ucierpiało- powiedz im że zawsze traktowałem ich jak rodzinę. Zaczęli wynosić go z tej karetki. Jakiejś pielęgniarce kazali się mną zaopiekować. Go natychmiast przewieźli na salę operacyjną. Dostałam kawę i leki na uspokojenie, ale to nie pomagało. Gdy przyjechali moi przyjaciele opowiedziałam im wszystko, ale to też nie pomogło. Mijała godzina za godziną, minuta za minutą, a tu nic. Odganiałam od siebie złe myśli i stwierdziłam, że gdy wyjeżdżał i ja weszłam do jego pokoju to taka pierwsza myśl żeby chociaż nic sobie nie zrobił. I może on też to poczuł i dlatego chciał żebym została. 
-Patrycja nie denerwuj się- co jakiś czas pocieszał mnie Tom. Sytuacja była na tyle poważna, że nawet Jay nie użył słynnego pocieszenia "jak nie ten to inny".
Co jakiś czas z sali operacyjnej ktoś wychodził, ale nic nam nie odpowiadali.
-Jedź do domu- rzekła Klaudia
-To ma być żart nawet w takiej sytuacji mnie nie rozśmieszysz- odpowiedziałam. Po niejakich 3 godzinach moim oczom ukazalo się 1d. Liam i Louis widząc mnie pomiędzy Jayem i Sivą natychmiast podbiegli
-Co się stało?- Louis
-Jakbyście nie słyszeli- rzekł sarkastycznie Max
-Chcę iść na spacer- rzekłam
- To ja pójdę z tobą- powiedzieli równocześnie Liam i Siva. Tak też zaopatrzona w dwoje ochroniarzy wyszłam.
-Jak się czujesz?-Liam
-Tragicznie, dzisiaj zaczęłam z nim chodzić, a on umiera- żaliłam się. Nie chciałam przytulić się do Liama. Chciałam być sama. Nikt mi nie był potrzebny. Wróciliśmy do przyjaciół. W końcu wydarzyła się chwila tak długo przez nas wyczekiwana. Wywieźli Nathana z sali.
-I jak będzie żył?- zapytał Max widząc, że nie mogę wydobyć z siebie słowa
-Jego stan jest krytyczny jeżeli przeżyje dobę to wszystko się uda, ale na razie obstawiam 30 procent- powiedział stanowczym głosem. Ja, Klaudia, Siva i Max weszliśmy do środka. Nathan nie wyglądał tak strasznie. Nawet miał lekko uśmiechniętą minę
-Dobrze, że nie wziął ciebie ze sobą- Siva
-Właśnie, że wolałabym być z nim niż teraz sama- po około godzinie ja, Klaudia, Iza i Siva pojechaliśmy do domu. Liam i Harry uparli się żeby ich też wziąć.
Po jakimś czasie dojechaliśmy. Zasnęłam w samochodzie. Do domu ponoć wniósł mnie Liam. Gdy się obudziłam leżałam na kanapie w salonie. Postanowiłyśmy się przebrać. Ja w to, Klaudia w to, a Iza w to. Postanowiłam coś wypić szklanka którą wzięłam upadła i zbiła się.




Liczba komentarzy znów spada
Jest 25 obserwujących mego bloga, a tylko 8 komentarzy
Coś tu jest nie tak
Jeżeli nie komentujecie tzn że nie czytacie, a jeżeli nie czytacie tzn że wam się nie podoba, trudno, bardzo mi przykro z tego powodu
I stało się coś strasznego
Invincible- niestety to nie kosmici
I Found You- proszę cię nie schodź na zawał
Klaudia W- jeżeli chodziło ci właśnie o tego Marsjanka to zgadłaś
Dedykuję rozdział dla wszystkich, którzy przeczytali i skomentowali poprzedni rozdział dziękuję wam
I proszę nie zabijajcie mnie za to ja was wszystkich tak lubię. Wiem, wiem lizus ze mnie echhh bywa =D
Pozdrawiam