sobota, 29 grudnia 2012

U BABCII!!

ROZDZIAŁ 11
-Chodź zaparzę ci herbatki- poszłam za nią do kuchni- opowiadaj co się stało?-opowiedziałam jej całą sytuację. Ona słuchała mnie z wielkim zaciekawieniem.
-Biedactwo, domyślam się co czujesz, ale ja nie mogę ci pomóc serce nie sługa musisz sama sobie poukładać i wybrać, a u mnie możesz pomieszkać ile chcesz.
-Dziękuję pani, o matko już 8:00.
TYM CZASEM W DOMU
Nath po przebudzeniu podszedł do okna niestety nie zauważył kartki. Zszedł na śniadanie o dziwo siedzieli już wszyscy
-Witaj ekipo- krzyknął  chłopak.
-witaj młody- Tom
-A gdzie Patrycja?
-A nie wiem, pójdę sprawdzić- rzekł Parker. Po chwili zobaczyli jak schodzi po schodach płacząc. A to był rzadki widok: - Jak mogłaś Klaudia, jak mogłaś przyszedł do przyjaciółki i się do niej wtulił
-O co ci chodzi?
-Jak mogłaś jej nie dopilnować
-Boże nie żyje?-wystraszył się Nath
-Gorzej- Tom
-O matko, spłonęła?- Jay
-Nie ma jej- odezwał się Parker
-Że co?-Klaudia. Nath i cala reszta natychmiast pobiegli do mojego pokoju, ale zastali tylko meble i łóżko.
-Kurwa gdzie ona jest? Dlaczego odeszła- wpadł w panikę Siva. Nath poszedł do swego pokoju i trzasnął drzwi. Nie minęła minuta wyszedł, stanął na środku korytarza i odczytał kartkę. Krótką zawartość kartki odczytał jak cenny testament. Po odczytaniu spojrzał na wszystkich wszedł do mego pokoju, wtulił się w swego psa i śpiewał Lost In The Echo. Po mimo moich ostrzeżeń zaczął do mnie pisać i wydzwaniać. Ale ja jestem (przynajmniej tak mi się wydaje) bardzo inteligentną osobą więc zmieniłam numer. Kontakt się zerwał. Myślałam nad powrotem do Polski. Odszukaniu mojej kuzynki. Nie chciałam do nich wracać. Obawiałam się, że mi tego nie darują. Ale zapewne Nath już się załamał. Do pokoju weszła babcia:
-I jak?
-A szczerze?
-No raczej.
-Tragicznie niech mi pani coś poradzi
-Oj dziecko, zadzwoń do niego.
-Że co?
-No zadzwoń do mojego wnuczka
-Ale wtedy będzie znał mój nowy numer 
-No i co z tego może wtedy coś ci wpadnie do głowy.- posłuchałam się starszej pani i zadzwoniłam do Natha natychmiast odebrał:
-Halo?
-Nath to ja
-Żyjesz, o Boże jak dobrze, gdzie ty jesteś ja tak się martwię- na to pytanie nie odpowiedziałam- nie powiesz?
-Nie, jak się czujesz?
-Teraz lepiej, ale kiedy się spotkamy?
-Nie wiem czy w ogóle się spotkamy, ale nie myśl o tym
-Czemu wyjechałaś?
-Oj ciężka sytuacja
-Błagam powiedz wiesz, że mi możesz ufać- w tym momencie rozległ się głos chyba Maxa:
-Ej młody z kim ty tak radośnie rozmawiasz masz nową panienkę-na te słowa roześmiałam się te wariaty zawsze umiały poprawić humor
-Ja z nikim tak sobie tylko gadam do psa co nie Tropek?
-Dawaj telefon- Max wszedł do środka i wyrwał chłopakowi telefon:
-Halo, młody w tej chwili nie może rozmawiać
-Ale Max to ja 
-Młoda?
-Tak
-Wariatko czemu odeszłaś, gdzie jesteś czemu cię tu nie ma twoja przyjaciółka Klaudia przeżywa traumę
-Boże Max co się stało?
-Tom cały czas się do niej tuli
-Haha daj mi jeszcze do telefonu Natha
-O jestem to jak powiesz?
-Nie niestety
-A co znaczyła ta kartka na moim stoliku?
-To co do ciebie czuje Nath, muszę kończyć cześć- rozłączyłam się nie dając dojść do słowa chłopakowi, a numer choć nowy to zastrzegłam więc nie mógł zadzwonić. Ulżyło mi trochę na duszy. Postanowiłam wyjść na podwórko. Nałożyłam słuchawki i poszłam do pobliskiego parku. Idąc zobaczyłam znajomą osobę to była Natalia. Moja kumpela ze szkoły. 
-Natalia?
-Patrycja?
-Cześć tyle lat
-Cześć co ty tu robisz?
-A długa historia dostałam się tu do pracy i jakoś życie leci, a ty?
-A ja jestem u babci mojego kolegi, daj mi swój numer to się skontaktujemy
-Chętnie- po wymianie numerów telefonów każda poszła w swoją stronę. 
Szłam lasem, nieznanymi ścieżkami słuchając muzyki i przeglądając nasze wspólne zdjęcia. Natknęłam się na fotkę Sivy. wystukałam numer chłopaka i zadzwoniłam:
-Siva cześć to ja gdzie jesteś?
-Cześć to ja się pytam
-Chodzi mi o to czy sam czy z całym towarzystwem?
-Nie sam, a co
-Uff to dobrze, pamiętasz jak mówiłeś w szpitalu, że mogę na tobie polegać i się tobie wygadać?
-No tak
-No to powiem ci co się stało i gdzie jestem ale pod warunkiem, że nikomu tego nie powiesz
-Spokojnie przecież mnie znasz- opowiedziałam mu gdzie jestem co się stało, a on obiecał, że nikomu nie powie.
-Co to za krzyki?
-Tom płacze, że Klaudia w tak trudnych chwilach nie chce go przytulić
-Uuu biedactwa to muszę kończyć do zobaczenia, ej jak coś to niech nie najdzie cie głupia myśl żeby przyjechać tu z całą ekipą
-A sam mogę?
-Nie, na razie- schowałam telefon do kieszeni i weszłam do domu.- Pomóc coś pani?
-Nie, nie trzeba. Chcesz kakao?
-Tak chętnie
-Dzwoniłaś do Nathana?
-Tak oczywiście twierdzi, że bardzo się martwi
-To do niego podobne, zawsze był taki wrażliwy na wszystko
-Hehe 
TYMCZASEM W DOMU TW:
Zasiedli do kolacji:
-Ej Nath co ty taki mizerny przecież dzwoniła i rozmawiała z tobą- pocieszała Iza.
-No niby, ale nie powiedziała co się stało, gdzie jest, a najgorsze było to jak stwierdziła, że nie wie czy w ogóle się spotkamy- opowiadał chłopak
-Ej młody nie becz jak nie ta to inna- jak zawsze ze swoim mądrym pocieszeniem wypalił Jay.
-Ty się staruszku już nie odzywaj- Siva
-Ej bogu indiański nie rozkazuj mi tutaj
-Bo co?
-Bo mam jaszczurkę i nie zawaham się jej użyć
-Oj szkoda jaszczurki -szepnęła Klaudia, ale zaczęła żałować:
-O Boże co za biedna jaszczurka ty okrutny loczku jak możesz tak poniżać swe zacne zwierze- po tych słowach Parker wtulił się do Klaudii.

piątek, 28 grudnia 2012

Iskierka dawnej miłości

ROZDZIAŁ 10

Zadzwonił do mnie telefon:
-Halo?
-Cześć, to ja Przemek
-O hej co u ciebie
-No właśnie tak się nudzę i pomyślałem, że wyciągnę cię na spacer co ty na to?
-Hehe fajnie to gdzie się spotykamy?
-Hmm może w kawiarni tej na rogu?
-Dobrze to do zobaczenia- odłożyłam telefon i ubrałam się w to. Szczęśliwa wybiegłam z pokoju i miałam zamiar już wyjść gdy nagle:
-A gdzie tak się spieszysz?- Nathan z Maxem zapytali mnie
-No ja umówiłam się z Przemkiem na kawę, a co?
-A nic, a o której wrócisz
-Oj nie wiem spieszę się na razie- odrzekłam po czym wyszłam z domu. Szłam zatłoczoną i ośnieżoną ulicą i przypominałam te wszystkie chwile z nim. Szaleństwa, zabawy i to, że musieliśmy się rozstać. Weszłam do kawiarni i zobaczyłam go. Serce zaczęło walić mi coraz szybciej miałam mroczki przed oczami i nie wiem z jakiego powodu. Miałam dokładnie tak samo gdy przechodził obok mnie szkolnym korytarzem.
-Cześć- pierwsza się przywitałam
-Cześć usiądź- odrzekł.
-Opowiadaj co u ciebie?
-A u mnie wszystko po staremu tak rzadko się widujemy
-No niestety bywa... A czym się interesujesz?
-Hmm ja wiem grą na pianinie
-To tak jak ja. Rok temu jeszcze chodziłam na zajęcia z gry na pianinie
-Ten twój przyjaciel też gra prawda?
-Tak, a co?
-A nic tak tylko pytam, a to między wami to tylko przyjaźń czy coś więcej?
-Przemek o co ci chodzi?
-Dobrze wiesz, chciałbym powrócić do tego co było. Przecież wspaniale nam się układało. Nikt nikogo nie zranił zawinił tylko los...- po jego słowach zamarłam. Nie wiedziałam co zrobić, co odpowiedzieć. Tylko los? Może tak miało być?
Może nie pasowaliśmy do siebie?- ej żyjesz?
-Tak, tak przepraszam tak się jakoś zamyśliłam. 
-I co o tym sądzisz?
-Wiesz ja potrzebuję czasu, muszę to wszystko sobie przemyśleć, poukładać, zastanowić się
-Dobrze rozumiem, to może chodźmy na spacer?
-Bardzo dobry pomysł, aż mnie zdziwiłeś- zaczęliśmy się śmiać. Idąc przez park wspominaliśmy stare dobre czasy. Mieliśmy niezły ubaw z dzieciaków, które rzucały się śnieżkami. Poczułam, że te dawne uczucie powraca. Zapomniałam o całym świecie o Nathanie, o moich przyjaciółkach o wszystkim. 
-Ej to kiedy kolejne spotkanie?-zapytał
-A wiesz, że nie wiem zadzwonię
-Dobra nie ma sprawy
Naszedł nas głupi pomysł na zabawę i postanowiliśmy porzucać się śnieżkami. Byłam cala mokra z resztą on też. Musiałam niestety zmykać do domu.
-To jak do zobaczenia- pożegnał się
-No na razie- ja również się pożegnałam i on przytulił mnie albo ja jego nie ważne, ważne, że się przytuliliśmy po jakiś 5 minutach oderwaliśmy się od siebie i poszłam do domu. Wchodząc do domu zauważyłam, że chłopacy oglądają film o kowbojach, a dziewczyny pichcą coś w kuchni. Nie wiem czemu, ale chciałam uniknąć ich spotkania więc  najciszej jak się dało wbiegłam po schodach na górę i zamknęłam się w pokoju. Nath miał przemeblowanie pokoju więc pianino stało u mnie. Postanowiłam coś zagrać. Wzięłam nuty z piosenką warzone i zaczęłam grać oraz śpiewać. Chłopacy najwyraźniej to usłyszeli bo cała piątka stała pod moimi drzwiami. Próbowali do mnie przemówić, ale mnie to nie interesowało byłam w innym świecie. Nagle coś uderzyło w okno. Postanowiłam wyjrzeć, bo się trochę przeraziłam, ale stwierdziłam, że nie ma czego się bać, bo pod oknem stali chłopacy prosząc żebym im otworzyła. Ja byłam jednak nie ugięta. W końcu przestałam grać. I słyszałam tylko chórowe wykonanie GLAD YOU CAME pod mymi drzwiami:
-Ej Pati otwórz co ci się stało?- zapytał Siva
-Nic mi nie jest nie rozumiem po co się tak martwicie
-No ja też nie wiem to przez nich teraz tutaj siedzę i czekam bezsensu żebyś wyszła-Jay
-Zamknij się idioto. Nie słuchaj go-Tom.
-Ej przyniosłam obiad chcesz- Ola
-Nie dzięki nie jestem głodna.-odpowiedziałam i usiadłam pod drzwiami. Po jakiś 20 minutach wszyscy poszli usłyszałam głos:
-Nath chodź to nie ma sensu ona i tak nie wyjdzie- Max
-A co zabraniasz mi?- rzekł Nath i zaczął śpiewać INVINCIBLE. Potem znów usiadła do pianina i Nath powiedział przez drzwi żebym grała znów WARZONE. On śpiewał ja grałam zgrany duet. Odeszłam od pianina i położyłam się na łóżko. Płakałam.
-Nie płacz tylko, bo głowa cię rozboli- odwróciłam się i zobaczyłam Natha
-Ale jak ty tu wszedłeś? Jesteś duchem?
-Nie spokojnie to ja, a ja to znaczy ze nie jestem duchem. Jak weszłem hmm wyjęłaś klucz od drzwi, a moje drzwi sa takie same więc
-Heh, a skąd wiedziałeś, że płaczę?
-Bo cię znam i wiem że jak się nie odzywasz to znaczy że pewnie płaczesz
-Oj tam oj tam- przytuliłam się do Natha i zasnęłam. Gdy się obudziłam była noc. Go już przy mnie nie było. Usiadłam na łóżku włączyłam lampkę i zaczęłam pisać w moim pamiętniku "kochany pamiętniku skąd mam zaczerpnąć pomocy, co mam robić, gdzie się udać..." i w tedy z mego pamiętnika wypadło zdjęcie grupowe ze świąt. Podeszłam do Megi- to jak psinko myślisz o tym co ja? Ona tylko uroczo przekrzywiła swój łebek. 
Nadeszło olśnienie wiedziałam gdzie się udać. Cel na dziś babcia Natha. Zaczęłam pakować swoje rzeczy tak dokładnie, aby nic mojego nie zostało. Do koszyka wzięłam Megi w rękę dość dużą torbę i zeszłam na dól tak cicho, że nikt mnie nie zauważył. Ostatni raz weszłam do pokoju Natha. Spał. Zostawiłam mu na jego stoliku kartkę "Dziękuję ci za wszystko, może się jeszcze spotkamy. Nie dzwoń, nie szukaj, nie pisz, bo nie znajdziesz. Jesteś wielkim człowiekiem, małą historią muzyki i na zawsze zostaniesz w moim sercu jeszcze raz dziękuję żegnaj..." Po czym wyszłam z jego pokoju ze łzami w oczach. Wyszłam z domu, przeszłam przez ulicęi podeszłam do taksówki:
-Dzień dobry zawiezie mnie pan do Gloucester?
-Ale to daleko
-To nic bardzo proszę ja zapłacę przecież
-No dobrze 
-Bardzo dziękuję
Jechaliśmy tak w ciszy bo o czym ja miałam gadać z tak starym facetem, ale niestety odezwał się
-A gdzie to o tej porze się ucieka?
-Ja uciekam od przyszłości i teraźniejszości
-Aj ta dzisiejsza młodzież wiecznie im coś nie pasuje
-Ale ja od rodziców nie uciekam tylko od miłości
-AAa czyli sprawy sercowe
-Tak niestety, o to już tutaj bardzo panu dziękuję
-Nie ma za co i tak jechałem za pieniądze
-Hehe do widzenia- wysiadłam z samochodu i zadzwoniłam do drzwi, otworzyła mi jego babcia
-Dobry wieczór ja przepraszam, że tak późno i w ogóle..
-Nie tłumacz się dziecko wchodź bo zmarzniesz- starsza pani zaprosiła mnie do środka....





Chciałabym wam podziękować za 1330 wyświetleń, dużo komentarzy i wsparcie
Tuńczyki wiedzcie, że was kocham za te poczucie humoru
Napadł mnie smutas więc co do rozdziału nie muszę się chyba tłumaczyć
Zapraszam was jeszcze na dwa wspaniałe blogi:
Mojej koleżanki:
http://moveintherightdirection1.blogspot.com/
Oraz mojej obserwatorki:
http://thewantedstory3.blogspot.com/
=D

środa, 26 grudnia 2012

ROZDZIAŁ 9
SYLWESTER GODZ. 10:00
Dziś jest sylwester. Imprezę mamy dopiero o 19:00 więc postanowiłam siedzieć bezczynnie przy oknie, z kubkiem kakaa i wpatrywać się w lecące płatki śniegu.
- Ej, a ty jeszcze w piżamach? Miałyśmy iść do fryzjera i na zakupy przecież nie mamy w co się ubrać- wparowała Iza, a za nią Klaudia.
-O sory zapomniałam dziewczyny to jak spadamy?
-No jasne
Po dziesięciu minutach byłam gotowa i wsiadłam do samochodu. Pojechałyśmy na zakupy do ogromnego centrum handlowego. Nagle wychodząc ze sklepu wpadłam na... Przemka.
-O cześć na zakupach?- zapytał
-Cześć tak dziś sylwester, a kreacji brak więc..-opowiadałam.
-Aha, a gdzie spędzasz może poszłabyś ze mną...
-Bardzo mi przykro, ale jestem zajęta.
-Szkoda, ale rozumiem. To może jakoś po sylwestrze się spotkamy?
-Chętnie, to zadzwonię jak będę miała wolny czas
-O fajnie. Przepraszam ciebie teraz bardzo, ale muszę lecieć, czas goni- zaśmiał się i odszedł.
-Ej Patrycja. Halo ląduj- oznajmiła Beata. Bo ja stałam nieruchomo gapiąc się przed siebie.
-No jestem już ląduje- zaśmiałam się
-To jak możemy iść dalej?- Iza
-Tak  jasne- odrzekłam, po czym poszłyśmy do kolejnego sklepu. 
W centrum spędziłyśmy dobre 3 godziny. Wszystkie kupiłyśmy sobie kreacje i udałyśmy się do fryzjera. Ja postawiłam na dość eleganckie upięcie włosów, Klaudia też miała bajeczne upięcie włosów (wyglądała znakomicie). Ola postawiła na metamorfozę i ścięła grzywkę, a potem tylko miała na lokowane włosy. Iza miała na głowie szał loków. Beata po wyjściu z salonu nie wyglądała jak ta prawdziwa Beata. Podsumowując wszystkie postawiłyśmy na loczki.
-Teraz mamy z Jayem wiele wspólnego- rzekła Iza, po jej słowach wybuchłyśmy śmiechem.
Do domu dojechałyśmy gdy było po 15. Weszłyśmy do domu, a tam cisza. Trochę się przestraszyłyśmy, że chłopakom mogło coś się stać, bo po nich nigdy nic nie wiadomo. Nagle usłyszałyśmy jakieś dźwięki z dołu. Otworzyłyśmy drzwi od piwnicy i doskonale słyszałyśmy jak chłopcy śpiewają "Glad you came". Stwierdziłyśmy, że odkryłyśmy salę do nagrań. Zakradłyśmy się cichutko i podsłuchiwałyśmy jak śpiewają. I żeby nie kichnięcie Klaudii to nadal byśmy słuchały. Niestety Max usłyszał, że tu jesteśmy, a że nie chciałyśmy, aby widzieli nas przed sylwestrem musiałyśmy szybko uciekać. Weszłyśmy na górę i każda z nas poszła do swego pokoju. My byłyśmy na 1 piętrze w swoich pokojach, a chłopcy siedzieli w kuchni na parterze więc śmiało mogłyśmy iść do łazienki tak aby nas nie zauważono. Jak postanowiłyśmy tak też zrobiłyśmy. Najpierw poszła Beata potem Klaudia, Ola, ja i Iza. Gdy skończyłyśmy szykować się na sylwestra nastała godzina 18:15 więc musiałyśmy zejść na dół. Schodziłyśmy po schodach jak modelki. Ja byłam ubrana w to, a do tego nałożyłam naszyjnik od Przemka,Klaudia nałożyła to Ola wybrała ten zestaw, Beata wybrała ten, a Iza wybrała to. Chłopcy też byli bardzo eleganccy. Mój wzrok przykuł Nathan, który wyglądał tj w teledysku do I FOUND YOU. Przez moment nie mogłam oderwać wzroku. W końcu zeszłam z tych schodów i podeszłam do niego:
-To jak Nath idziemy?
-Oczywiście, ładnie wyglądasz.
-Haha ty też cudownie, a gdzie to jest?
-A bardzo miłe i fajne miejsce gwarantuję udaną zabawę.
-A tak między nami spójrz na Klaudię i Toma widzisz?
-Haha tak, a myślisz o tym co ja?
-No to widać po nich haha
-Czyli co swatamy?
-No jasne jakżeby inaczej- przybiliśmy sobie tzw piątkę po czym wszyscy skierowali wzrok na nas dziwne ale ok. 
-Ale się twoja księżniczka odstawiła- żartował Max do Toma. 
-Po pierwsze to ona jest moja, po drugie tooo..
-Tooo.. się w niej bujasz stary
-Nie jestem stary, a kończąc temat to po drugie ona jest Klaudia zwykła dziewczyna i nie nazywaj jej tak
-A ty to możesz
-Ale bo ja to ja. Po prostu jestem wyjątkowy.
Pojechaliśmy do tego miłego i fajnego miejsca. Było cudowne. Zaparkowaliśmy samochód i weszliśmy do środka. Usiedliśmy wszyscy obok siebie. Nagle coś mnie tak ruszyło:
-Ej Tom mi się zdaje czy słyszę remix waszej piosenki- szturchnęłam kolegę siedzącego obok, ale szybko zaczęłam żałować, bo ten zaczął krzyczeć jak opętany, że to jego piosenka, że to jego ulubiony zespół bo on tam śpiewa i gra na gitarze no normalnie wstyd mi za niego było. Ale nic wzięłam Natha i pozostałych i poszliśmy na salę gdzie grano ten remix. Gdy Tom usłyszał swoją zwrotkę zaczął głośno śpiewać o dziwo Klaudia też. Potem był remix piosenki warzone. Kocham tę piosenkę. W pewnym momencie ujrzeliśmy 1d mina Toma i Natha wyglądał mniej więcej tak. Patrzyli się trochę na naszą grupę i odeszli. Kolejna piosenka to macarena. Cudnie mi się tańczyło przy niej z Nathem, a mówiąc szczerze to Klaudia z Tomem też balowali na parkiecie:
-Oj Tom się chyba nawrócił- zaczął Nath
-Zobaczysz jutro znów będą się kłócić- odpowiedziałam
-Skąd wiesz?
-Bo dobrze znam Klaudię, a Tom jest z charakteru prawie taki sam z charakteru...
Noc była cudowna. Dochodziła godzina 00:00. Wszyscy wyszli na podwórko podziwiać kolorowe fajerwerki:
-Pięknie- rzekłam
-No bardzo, a wiesz, że o północy w sylwestra należy pomyśleć życzenie?
-No dobra już czekaj mam , a ty?
-Ja też i myślę, że ta osoba ma podobne.
-Szczerz mówiąc to domyślam się, że chodzi o mnie
-No wszechwiedząca normalnie
-Haha- roześmiałam się- Patrz Tom swoje marzenie już chyba spełnił- zobaczyliśmy jak Tom przy wszystkich pocałował Klaudię. Rozległy się głośne brawa i wiwaty. Haha co za dzień. Tańczyliśmy do rana. Była chyba 5:00 gdy postanowiliśmy się zbierać. Jedyny Jay nie mógł się ogarnąć bo twierdził, że on nigdzie nie jedzie bo jest w domu. Wróciliśmy do domu i pierwsze co zrobiłam too... poszłam spać.

Nudny i nijaki i krótki i w ogóle mi nie wyszedł
Ale w kolejnym będzie się dziać
Na nowo zacznie iskrzyć w Przemku i Patrycji...
Zapraszam do czytania i komentowania tego badziewia 






czwartek, 20 grudnia 2012

DOPISKA
Pszepraszam, ale pod ostatnim postem nie dodałam notki.
A więc tak:
Bardzo dziękuję Jaycee za wspaniały komentarz i bardzo miłe słowa
W ogóle dziękuję wszystkim za komentarze to daje wiele natchnienia do pisania
Coś dużo tych anonimów mam =D
Ale dziękuję wam (anonimy), że czytacie i komentujecie
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba.
A i życzę wam moje drogie czytelniczki:
Bogatego Mikołaja, zdrowych i pogodnych świąt Bożego Narodzenia...
To kolejny rozdział będzie w piątek za tydzień. 
WESOŁYCH ŚWIĄT
ROZDZIAŁ 8
-Faktycznie masz rację, ładnie ci te pierożki wychodzą. Gdzie nauczyłaś się tak gotować?
-Moja babcia zawsze uczyła nas gotować. Pamiętam jak Klaudia do mnie przychodziła i razem z moją babcią piekłyśmy ciasteczka, pączki- momentalnie oczy mi się zaszkliły i łzy same zaczęły kapać.
-Co się stało? Nie żyje?
-Od 5 lat. To był szok dla wszystkich. Patrycja długo nie mogła się pozbierać..-Klaudia
-.. Ale mam tak wspaniałą przyjaciółkę, która mi pomogła- przytuliłam Klaudię
-Tak mi przykro. Nie martw się moja droga, każdemu kogoś brakuje. Mam nadzieję, że będziesz częściej tu przyjeżdżała.
-Też mam taką nadzieję.
Rozmawiałyśmy tak dobre 2 godziny gdy nagle:
-Przyjechali- krzyknęłam jak wariatka- możemy iść?
-No jasne lećcie tylko ciepło się ubierzcie- odrzekła starsza pani.
Po wyjściu na podwórku zaczęliśmy grupowo tarzać się w śniegu i rzucać się śnieżkami jak małe dzieci. Państwo Sykes tylko spoglądali zza okna i śmieli się z nas w najlepsze. Po 15 minutach szaleńczych zabaw postanowiliśmy wnieść zakupy i choinkę do środka. Jeszcze przez chwilę pomagałam razem z Klaudią babci Natha, a potem dołączyłyśmy do reszty, aby przystroić choinkę. Po ozdobieniu wyglądała ona tak. Gdy nastała godzina 17:00 ja, Ola, Beata, Klaudia i Iza postanowiłyśmy nakryć do stołu zajęło nam to tylko pół godziny, a efekt był zadowalający. Poszłam do kuchni, aby pomóc w ostatnich potrawach. Poczułam jakiś dziwny zapach i zobaczyłam Maxa przy garnku, a w dodatku garnku z moimi pierożkami. Wpadłam w szał:
-Mój drogi kolego czy do cholery można wiedzieć co ty tu robisz przypalając moje pierogi?- na te słowa chłopak momentalnie odsunął sie od garnka i zmieszał się:
-No bo ja ten tego hmm- jąkał się
-Powiesz wreszcie?
-Łyżeczka od cukru mi tam wpadła
-Że co? To uważasz że pierogi gotują się z łyżeczką od cukru?
-No tak chyba tak, przepraszam no
-A co to za dym- popędziłam do salonu- Jay? Czy to ty tu tak pięknie podpaliłeś dywan?
-Że co? Ja nie no co ty? No dobra tak, ale ja tylko chciałem się ogrzać i rozpaliłem w kominku, a że właśnie pali się dywan to nie moja wina.- tłumaczył się po czym do pokoju wpadł Siva z wiadrem śniegu, którym posypał dywan i praktycznie całą mnie.
-Uff jeszcze chwila, a byłoby po świętach powinniście mi dziękować. Tak doświadczonego strażaka tylko chwalić- śmiał się Siva przy czym nas zatkało. Stałam przemoczona, wkurzona i zmarznięta w pewnym momencie do pokoju weszła Iza, która zaczęła się śmiać
-O chociaż jedna, która rozumie żarty- zaczął Jay.
-Więc skoro mamy tak doświadczonego strażak w domu to weź sobie kogoś do pomocy i posprzątaj tą kałużę, do pokoju wparował Max
-Ohoho Siva, ale toaleta jest całkiem nie daleko- zaczął śmiać się Max widząc ogromną kałużę po czym wszyscy wybuchli śmiechem. Postanowiłam się ogarnąć i wrócić do kuchni. 
- Nathan? Po co ci ta wędka? Karpia mamy już złowionego prosto ze sklepu
-No bo Max coś wspominał, że łyżeczka wpadła do garnka
-I ty rybaku chcesz ją wędką wyjąć?
-No tak garnek jest duży i głęboki tak jak na przykład staw
-Aha, łowiłeś już kiedyś ryby?
-No nie nigdy, ale to szczegół.
-Patrz co wyłowiłam z garnka za pomocą chochli i bez pomocy twej zacnej wędki- oczom chłopaka ukazała się łyżeczka od cukru dosłownie go zatkało.
-A może ci coś pomóc- zapytał nie pewnie Nath- bo ja bardzo dobrze gotuję.
-I co jak gotujesz to też wyciągasz wędką skarby z garnka?- roześmiałam się
-No nie, to tak tylko noo, to może ja jednak podwórko odśnieżę.
-A co ochota na gotowanie przeszła?
-A no wiesz tak między nami to idzie babcia, a ona nie lubi widzieć mnie w kuchni
-Dlaczego, aż tak umiesz gotować?
-Nie ja kiedyś jak pomagałem babci na święta przyrządzać rybę to spaliłem firankę, zwaliłem fileta na podłogę i pobiłem jej prawie wszystkie talerze więc sama rozumiesz- po skończeniu wypowiedzi wybuchłam głośnym śmiechem na co Nath zareagował ostro, bo natychmiast wyszedł z kuchni. Gdy skończyłam smażyć rybkę babcia kazała iść nam na górę i przebrać się w to co leży na łóżku. Kompletnie nie wiedziałyśmy o co chodzi. Zobaczyłam piękną kreację, po czym poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, nakręciłam i upięłam włosy z pomocą babci Nathana, umalowałam się i włożyłam kreację Dziewczyny były równie oszałamiająco piękne: Klaudia miała na sobie to, a włosy miała wyprostowane; Ola ubrała się w to, włosy upięła w kok; Beata nałożyła to, włosy wyprostowała i wpięła w nie kokardkę; Iza ubrała się w to, a włosy tj jej poprzedniczka wyprostowała. Wyglądałyśmy jak księżniczki z Disneya. Gdy wyszłyśmy z łazienki wszyscy byli w nas wgapieni =D. Zasiedliśmy do wigilijnego stołu. W tle grały kolędy, a my rozmawialiśmy na wiele różnych tematów. Czułam ciepło i szczęście nigdy nie spędzałam tak wspaniałej wigilii. Gdy zjedliśmy kolację babcia Nathana zaczęła namawiać go i mnie na kolędę. Okazało się, że babcia Nathana zna język polski i polskie kolędy, bo jest Polką. Wyjęła z szuflady nuty kolędy " GDY ŚLICZNA PANNA" i "PÓJDŹMY WSZYSCY DO STAJENKI" więc Nathan był zmuszony zagrać, a ja zaśpiewać. Stanęłam obok chłopaka grającego na pianinie i śpiewałam. Wszyscy byli w nas wpatrzeni jak w święty obrazek. Po naszym wykonie, nie którzy nie mogli powstrzymać się od komentarzy. My zaś namawialiśmy Toma, aby zagrał na gitarze drugą kolędę,  a Klaudię żeby zaśpiewała. Klaudia była dość odważną osobą więc bez wahania zgodziła się. Wyglądali razem cudownie. Przyszedł czas na prezenty, a że Jay uważa, że Mikołaj istnieje wszyscy także musieli udawać i prócz Nathana i jego dziadka (którzy mieli podłożyć prezenty pod choinkę) wyjść do sąsiedniego pokoju wypatrywać ŚWIĘTEGO MIKOŁAJA. Po 5 minutach weszliśmy i pod choinką dostrzegliśmy mnóstwo prezentów. Każdy dostał 11 upominków, bo zasada była że każdy każdemu robi prezent, a dziadkowie Nathana też zrobili drobne upominki. Zobaczyłam koszyk, na którym pisało "PATRYCJA I NATHAN", a obok drugi, na którym widniał napis "KLAUDIA I TOM" co nas zaskoczyło. 
-Ej Nathan chodź tutaj- zawołam chłopaka, który stał po drugiej stronie choinki.
-Tak jestem tu co się stało?
-Co to jest?- wskazałam nie pewnie na koszyk
-Nie wiem odsłaniamy kocyk?
-No przydałoby się- odsłoniliśmy a naszym oczom ukazały się 2 małe szczeniaczki. Jeden był dla mnie, a drugi dla Nathana. Były urocze. Podobnie z Tomem i Klaudią tyle tylko, że oni dostali 2 słodkie kociaki Nie wiedzieliśmy od kogo to. No cudowne brakło nam słów. Ale tajemnicę odkryliśmy szybko to był spisek miedzy dziadkami Natha a naszymi przyjaciółmi. Staliśmy tak przy tej choince trzymając pieski. Wpatrywałam się w jego zielone oczy. Poczułam, że po raz kolejny się wzruszyłam. Nathan chyba chciał mnie pocałować, ale ja wyszłam z pokoju na podwórko. Było zimno, a ja przechadzałam się między oświetlonymi choineczkami. Za mną wyszła Klaudia. Podeszła do mnie:
-Czemu uciekłaś?
-Ja wcale nie uciekłam, ja wyszłam...
-Po co?
-A tak żeby się przejść
-A ty wiesz, że Nath chciał ci coś powiedzieć i cię pocałować?
-Haha oj nie przesadzaj Parkerka
-Że jak ty na mnie powiedziałaś?
-A co Tom nie wyznał ci miłości?
-A niby czemu miałby wyznać?
-Oj bo się w tobie buja i ty w nim też
-Wszystko, zawsze wiesz
-Ale zgadłam na serio?
-No tak, rozszyfrowałaś mnie, ale nikt ma się nie dowiedzieć
-Wy się tak uroczo do siebie odzywacie
-No nie gadaj na prawdę
-Zamierzasz dalej się z nim droczyć?
-Szlachta się nie droczy, szlachta pokornie rozwiązuje konflikty- wtedy wybuchłyśmy śmiechem. Najlepszy dzień w moim życiu. 
Następnego dnia obudziłam się na ogromnym parapecie, który znajdował się w mym zastępczym pokoju okryłam się ciepłym kocem.
-Cześć, widzę, że nie śpisz zejdź na śniadanie świąteczne.- wparował uśmiechnięty Nathan do pokoju. Ubrana w to zeszłam na dół. Razem ze wszystkimi zjedliśmy śniadanie. Pobawiliśmy się z pieskami i kotkami oraz wymyślaliśmy różne imiona dla nich. Psiaki nazwaliśmy Megi i Tropek, a kociaki Balbinka i Bonifacy.

wtorek, 18 grudnia 2012

ROZDZIAŁ 7
... piękny naszyjnik. Kompletnie nie wiedziałam co robić więc rzuciłam się mu na szyję. Byłam tak szczęśliwa, że przyjechał. Stwierdziłam, że chcę odpocząć więc wszyscy wyszli. Zdziwiło mnie to, że został Siva:
-Słuchaj możemy pogadać?- zapytał
-Tak jasne. Co się stało?- zniecierpliwił mnie jego głos
-Czemu rozstałaś się z Przemkiem?
-A skąd to wiesz?
- Twoje przyjaciółki mi powiedziały
-Można było się spodziewać. Skoro chcesz wiedzieć. Chodziliśmy razem do szkoły. Na początku nic między nami nie było. Dopiero w 6 klasie tak na serio zaczęliśmy gadać, wspólnie się wygłupiać itp. Potem na szkolnej dyskotece coś nas przyciągało i cały czas razem tańczyliśmy. Wszyscy mówili, że do siebie pasujemy. I poprosił mnie o chodzenie, a ja oczywiście się zgodziłam po 2 latach okazało się że wyjeżdżam z Olą do Anglii. Kontakt niestety się urwał. Ciężko mi z tym było, ale z czasem zapomniałam. Całkiem nie dawno pojawił się Nath i po raz drugi się zakochałam i nie wiem co mam robić, bo zjawił się człowiek na którym mi kiedyś zależało po mimo tego, że obecnie wolę Nathana...
-Aha rozumiem, wiesz na mnie możesz polegać, ja tego nikomu nie powiem
-Dziękuję, ty jesteś jedyny normalny z zespołu- zaczęłam się śmiać.
1 TYDZIEŃ PÓŹNIEJ:
- Dobrze już sobie poradzę przecież nie jestem kaleką- odpowiedziałam Oli.
-No to jak czujesz się na siłach żeby wyjść na mróz- zaśmiała się pięlęgniarka.
-Tak i bardzo dziękuję za opiekę- podziękowałam po czym poszliśmy do samochodu i odjechaliśmy ze szpitalnego parkingu. Gdy dojechaliśmy na miejsce wszystko sobie przypomniałam, ale zauważyłam, że nie ma śladu po pożarze. Zauważyłam też że podwórko chłopaków powiększyło się nieco.
-Zaskoczona co? Zbużyliśmy płot i zrobiliśmy taras żeby nie było pusto- Jay
-Tak i to bardzo, ale gdzie będziemy mieszkać- zapytałam 
- Tu- oznajmił Tom otwierając drzwi. Przekraczając próg domu zabrakło mi tchu gdyż napadło mnie stado człowieków (Iza, Nathan, Przemek, Beata, Klaudia, Max, Siva). A ja ujrzałam zupełnie odmieniony dom. Ściany były pomalowane ( a nie białe tj wcześniej), w domu było czysto. Nathan wziął mnie za rękę i zaprowadził na górę. Podszedł do drzwi z napisem "PATI :)" i je otworzył, to był mój nowy pokój. Przytulny, jasny i dziewczęcy taki jaki mogłam sobie wyobrazić. Zaczęłam piszczeć z radości i wskoczyłam na ręce dla chłopaka, który potem zaczął się śmiać:
-I jak podoba się?- zapytał
-Jeszcze się pytasz, oczywiście, że tak- odpowiedziałam szczęśliwa. Potem przyszły moje przyjaciółki i poszłyśmy kolejno do: pokoju Izypokoju Klaudiipokoju Oli i pokoju Beaty. Byłam zachwycona tym wszystkim. To było jak ze snu. Zasiadaliśmy do obiadu, który ugotowali Max i Beata. Klaudia usiadła obok Toma:
- O witamy księżniczkę- powiedział Tom
-Cóż za komplement książę- Klaudia z sarkazmem
-A ty wiesz, że masz pokój obok mnie?- Tom
-Boże za co? Naprawdę?  Nie wiedziałam. Spójrz- krzyknęła zwracając się do Toma, który przez przypadek wylał sok na Klaudię.
-Ciota
-Małpka
-Świnia społeczna
-Menda chińska
-Ze jak ty się do mnie odezwałeś ty ty ty Parkerze jeden?
-A co uraziłem wielmożną damę?
-Oj Tomcio, tak mnie pięknie nazywasz, że się chyba odwdzięczę.
-No co ty nie powiesz ja to bym na twoim zacnym miejscu kupił melisę.
-Po co? A z resztą nie interesuje mnie to. Tylko Tomciu Paluszku patrz żebyś później nie płakał i nie chciał wracać do mamusi- odpowiedziała Klaudia z sarkazmem.
-Patrycja idziesz ze mną?
- Gdzie?- zaciekawiłam się, ale po minie mojej przyjaciółki wiedziałam, że chce uknuć tajny plan na Thomasa.
-A więc tak mój genialny pomysł to taki, żeby umyć Toma w śniegu- opowiadała Klaudia w jej pokoju.
-Słabe- odpowiedziałam
-To może pożyczymy czołg od wojska i zmiażdżymy pokój królewicza?
-Weź pod uwagę to, że rozwalisz też swój
-Faktycznie. To może nagramy go jak gada przez sen i puścimy na YouTube? 
-Spoko, jesteś genialna.
Nagle usłyszałyśmy przerażający jazgot. To tom uczył grać się na trąbce.
-O Boże to ja już wiem po co mi melisa- oznajmiła Klaudia. Ale to nie wszystko Tom jeszcze śpiewał Jozin z bazin, to miałyśmy ubaw.
NOC GODZ. 23:23
-Ciiicho on już śpi, masz kamerę?- zapytałam przyjaciółkę
-Tak, spokojnie wejdziemy do jego pokoju- Klaudia. Gdy weszłyśmy do pokoju Tom gadał dość głośno jak na śpiącego, ale spał na 1000%. Włączyłyśmy kamerkę i zaczęłyśmy go nagrywać. Szeptał między innymi: "nienawidzę 1d, nienawidzę 1d... kocham ich piosenki", "ja nic nie zrobiłem, nie zabijajcie mnie to nie ja", "jestem królewna śnieżka i mam 7 niokiełznanych krasnoludków", " w brzuszku burczy bo się kurczy..", ale to jeszcze nic ubaw miałyśmy wtedy gdy powiedział " kocham Klaudię". Natychmiast wybuchłyśmy głośnym i nie pohamowanym śmiechem, a więc musiałyśmy wyjść z pokoju. Poszłyśmy do mego pokoju, włączyłyśmy laptopa i natychmiast wrzuciłyśmy filmik na YouTube. Rano gdy była godzina 6:00 zadzwonił budzik i poszłam do Klaudii aby ją obudzić. Natychmiast sprawdziłyśmy YouTube, a tam 789 999 wejść i cała masa komentarzy. Byłyśmy zaskoczone i uradowane. Zrobiłyśmy śniadanie, a przy nim pokazałyśmy filmik pozostałym. Nikt nie mógł się ogarnąć przez minimum 15 minut. Tylko Tom udawał twardego, ale Klaudia spostrzegła, że biedny siedzi na sofie i płacze. Podeszła do niego i zaczęła z nim rozmawiać:
-Maluszku co się stało- z sarkazmem zapytała chłopaka
-Jeszcze się pytasz, hańba ci- zaczął się śmiać i podszedł do stołu. 
Zaczęliśmy temat wigilii:
-To gdzie spędzamy wigilię?- zapytałam.
-Ja mam pomysł. Moja babcia zapraszała nas na wigilię. Chłopaków zna, bo często do niej jeździmy, ale dziewczyn nie zna...- Nathan nie skończył, bo wrącił się Jay
-... a skoro zostają z nami na dłużej to warto by je zapoznać- zaczął opowiadać 
- Wspaniały pomysł, już nie mogę się doczekać, a gdzie ta twoja babcia mieszka?- zaciekawiłam się
-W Gloucester moim rodzinnym miasteczku- odrzekł Nath.
-Hmm daleko trochę, a jak z prezentami i jedzeniem?- Ola
-Na prezenty składamy się my, a jedzenie zawsze przygotowuje babcia Nathana- Tom
-A dlaczego wy się składacie na prezenty? Przecież każdy chce dostać, a my małymi dziećmi nie jesteśmy, żeby prezentów nikomu nie robić- zaczęła Klaudia.
-Oj spokojnie Klaudia, bo ci żyłka pęknie jak chcecie to może być tak, że każdy każdemu robi prezent- Tom
-Ok. Mi się pomysł podoba nie wiem tylko jak pozostałym- Klaudia.
-Nam też odpowiada- rzekli chórem pozostali.
-Nath to kiedy wyjeżdżamy?- zapytałam
-Zapewne w sobotę wieczorem, żeby coś pomóc jeszcze mojej babci na poniedziałek.- odpowiedział.

SOBOTA POPOŁUDNIE 
-Macie wszystko ja bym jeszcze na waszym miejscu dokładnie sprawdził- Krzyczał Siva
-My mamy wszystko- odrzekłyśmy z Olą i Klaudią po czym nasze torby z ubraniami powędrowały do samochodu.
-A pozostali? Szybko, szybko przecież pada śnieg pewnie są korki- rozpaczał Siva, który miał kierować jednym z samochodów.
15 minut potem samochód
- wszyscy są?- Max
-zapewne tak- Beata
W pierwszym samochodzie z przodu: Ola, Nathan; z tyłu: ja, Klaudia, Tom
W drugim samochodzie z przodu: Max, Beata; z tyłu: Jay, Iza, Siva
Jechaliśmy tak długi czas. Klaudia z Tomem stale się zaczepiali i sobie dokuczali (nawet nie wiem jak z nimi wytrzymałam)
-Jak się królewna czuje, na pewno nie masz choroby lokomocyjnej? Wiesz szkoda by było gdyby..- Tom nie dokończył bo Klaudia się wcięła:
-Idź do psychiatryka poszukać czy cię tam nie ma- cięta riposta Klaudii uspokoiła Toma. Staliśmy w korku przez dwie godziny kiedy to ja i Klaudia grałyśmy w karty co wkurzało Toma i Nathana, zjadłyśmy razem z Tomem 2 paczki ciastek, 3 paczki czipsów, ale w końcu zasnęliśmy. Obudziłam się kiedy prawdopodobnie dojeżdżaliśmy:
-Ej Nathan to ty masz prawo jazdy?- bardzo zaskoczona zapytałam chłopaka, który siedział za kierownicą.
-Tak, a co? Ty jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz
-Aż się boję- zaśmiałam się
-Popatrz to dom mojej babci- rzekł uśmiechnięty Nath
-Nie do wiary. Olka, Klaudia obudźcie się, bo ja w to nie wierzę- pierwszy raz widziałam tak pięknie ozdobiony dom na święta. Pierwszy raz Wigilię będę spędzac w tak niesamowitym czymś.- Nath dziękuję za wszystko- wyszeptałam chłopakowi na ucho gdy otwierał mi drzwi. Wszyscy wzięli bagaże po czym ruszyli do domu babci. Jay wepchał się pierwszy do mieszkania i zaczął krzyczeć:
-Dzień dobry...
-Jayu mówi się dobry wieczór jak przyjeżdżasz do kogoś w nocy- pouczała go Iza. 
Ze schodów zbiegła babcia Nathana:
-Witajcie moi kochani jak dobrze was znowu widzieć. O widzę, że was tu więcej. To pewnie wasze drugie polówki.
-Nie, nie my tak tylko noooo długa historia, a tak wogóle to dobry wieczór ja jestem Patrycja, a to Beata, Klaudia, Iza i Ola.- odpowiedziałam.
-Miło mi. Jaka ładna z ciebie dziewczyna. Nathan mógłby mieć taką żonę- zachichotała staruszka, a Nath i ja tylko się zaczerwieniliśmy.
-A ty Tomuś masz już swoją połówkę patrz ile tu dziewczyn ładnych na przykład ta, ta, ta o Klaudia tak?- staruszka przypadkowo wskazała na Klaudię
-Pokażesz nam babciu nasze pokoje?- Nath
-Ależ tak oczywiście. Edward mamy gosci chodź tu i pokaż im gdzie będą spali- zawołała swego męza (dziadka Nathana)
PONIEDZIAŁEK GODZINA 13:00
-Dzieci słuchajcie mam tu listę jeszcze z zakupami co prawda zrobiłam je wcześniej, ale kilku rzeczy zapomniałam kupić i jeszcze przydałoby jechać po choinkę i ozdoby bo ostatnie gdzieś zniknęły. Po zakupy pojechały dziewczyny, a po choinkę chłopacy, a ja i Klaudia postanowiłyśmy zostać. 
-Może coś pani pomóc- grzecznie zapytałyśmy.
-Ooo dziewczynki jeżeli chcecie to owszem możecie. Zróbcie pierogi, tam macie wszystko przygotowane, tylko nałożyć farszu i do garnka.- odpowiedziała staruszka.
-Ale coś pięknie pachnie mogę zajrzeć?- podeszłam go dużego garnka.
-Oczywiście, to barszczyk. Spróbuj  czy coś dodać
-Mhm pycha tylko ja bym jeszcze dodała soli i jeszcze parę innych przypraw. Proszę spróbować może się mylę.






Tak jak obiecałam dodaje we wtorek
Postanowiłam, że będę je dodawała w piątki i wtorki 
Naszło mi ostatnio na długie rozdziały
A co do naszego nowego bohatera to nie będzie czarnym charakterem
Tak więc komentujcie
I do piątku =D

sobota, 15 grudnia 2012

ROZDZIAŁ 6
... Usłyszałam przerażający dźwięk.  Ale stwierdziłam, że to pewnie nic takiego, więc zasnęłam. Była 02:33 gdy się obudziłam, poczułam, że jest strasznie gorąco i dusi mnie kaszel. Słyszałam tylko jakieś krzyki. Postanowiłam podnieść się z łóżka i sprawdzić co się dzieje. Otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się ogień.Serce stanęło mi w gardle nie wiedziałam co robić. Szybko zamknęłam drzwi. Dym bardzo szybko przedostawał się do mego pokoju i robił się coraz gęstszy. Zaczęłam krzyczeć i wołać o pomoc, ale na marne, bo w domu raczej nikogo już nie było. Dobiegłam do okna. Niestety było szczelnie zamknięte, a klamki topiły się pod wpływem temperatury. Zdążyłam tylko ujrzeć paru ludzi przed bramą i trzy wozy strażackie. Nie mogłam uwierzyć w to, że zapomnieli o mnie. Jak mogli. Usiadłam przy ścianie i krzyczałam przez łzy. Wiedziałam, że moje życie dobiega końca. Przed oczami miałam te wszystkie chwile spędzone z przyjaciółmi, wygłupy, spotkanie Nathana, a najbardziej nie darowałam sobie tego, że nie powiedziałam mu, że coś do niego czuję, a teraz jest już za późno, bo wszystko dobiega końca. Wspominałam nie tylko te radosne chwile, ale także śmierć rodziców. Byłam w pułapce ognia. Pochłaniał on wszystko dookoła...
TYM CZASEM NA PODWÓRKU:
-Młody opanuj się może jej tam nie było- pocieszał Siva rozdygotanego Nathana.
-Co ty kurwa wiesz, ona tam była na 100%. Idę.- Nath
-Idioto stój chcesz spłonąć, to ruina. Ten dom zaraz runie- Max
-Ja idę i mam to gdzieś czy zginę czy nie. Ja sobie przyrzekałem, że będę się nią opiekował- krzyczał Nathan. Wszyscy płakali i nie wierzyli w to co się teraz dzieje. Nawet strażacy stracili nadzieje i najwidoczniej bali się wejść do domu, bo odpuścili. Próbowali zapanować nad ogniem, ale na marne. 
-Straciliśmy ją zrozumcie- Ola mówiła przez łzy wtulając się w Sive.
Nagle Nath wyrwał się z grupy i wbiegł do płonącego mieszkania na początku nie mógł odnaleźć orientacji w dymie i wydobyć  z siebie słowa, ale w końcu zaczął krzyczeć:
-Patrycja, jesteś tu, odezwij się błagam- krzyczał Nath płacząc.Usłyszałam Nathana przynajmniej mi się tak wydawało więc ostatkiem sił postanowiłam odpowiedzieć:
-Nathan jestem tu w moim pokoju chodź proszę cię.
Słyszałam tylko jak Nathan krzyczy coś i że wbiegł do mego pokoju wywarzając drzwi. Zauważyłam go dopiero po jakiś 5 minutach, ponieważ popiół i ogień parzyły w oczy i nie można było nic zobaczyć. Było pełno dymu, popiołu i ognia. Czułam, że odchodzę. Byłam bezsilna. Nie mogłam nawet oddychać. Ostatnie co widziałam to to jak Nath bierze mnie na ręce i wybiega z pokoju,potem mój świat się urywa...
Nathan wybiegł z domu, chwilę potem cały się zawalił. Nikt nie dowierzał, że przeżył i zdążył uratować mnie.
-Nathan co z nią?- Klaudia. Nath położył mnie delikatnie na ziemi potem podbiegło kilku lekarzy i zaczęli mnie reanimować.
-Patrycja nie odchodź ja cię kocham, jak możesz mi to robić?!-Nath. 
-Uspokój się my też jesteśmy załamani, ale płaczem i krzykiem nic nie zdziałasz- Tom.
- A gdyby osoba na której ci zależy miała umrzeć to co byś zrobił? Byłbyś spokojny?- po tych słowach Parker głęboko się zamyślił i zamilkł.
- Wszystko będzie dobrze miłość działa cuda...- Siva. 
Lekarze wzięli mnie na nosze i zanieśli do karetki, po czym odjechali do szpitala. Po 15 minutach zaczęłam odzyskiwać przytomność, ale gdy zobaczyłam tylu lekarzy itd to natychmiast zemdlałam po raz wtóry.
4 godziny potem
Szpital:
Obudziłam się. Na początku nie skojarzyłam gdzie jestem i co się stało, ale gdy zobaczyłam oparzoną rękę Nathana to przypomniałam.
-Nathan- zawołałam chłopaka który stał przy oknie:
-Boże Patrycja obudziłaś się, żyjesz- rozpłakał się.
-Ciii spokojnie już dobrze. Ja chcę ci podziękować. Nie wyobrażam sobie co by się stało gdybyś po mnie nie przyszedł.- mówiłam ze łzami w oczach.
-Najbardziej nie darowałbym sobie tego, że nie powiedziałem ci że się w tobie zakochałem...-Nath.
Ja się tylko uśmiechnęłam kompletnie nie wiedziałam co mam robić. W pewnym momencie do sali wparował Tom, Klaudia i Ola:
-Jak dobrze znów cię widzieć przytomną- Ola.
-Mamy dla ciebie niespodziankę- Klaudia. Do pokoju weszły Beata z Izą i z moim dawnym chłopakiem Przemkiem.
-Ojejku- wzruszyłam się- przyleciałyście tak tęskniłam- mówiłam ze wzruszeniem.
-Cześć Parycja. Nareszcie się spotykamy. Wiedz, że nie zapomniałem o tobie musimy koniecznie jak wyjdziesz ze szpitala porozmawiać- przemówił Przemek wręczając mi kwadratowe pudełeczko i kwiaty. Gdy otworzyłam pudełeczko zobaczyłam...






Nawet długi mi wyszedł... :)
Tak więc nikogo nie zabiłam (nie miałabym serca)
Dziękuję, za komentarze
Zauważyłam że coraz mniej osób odwiedza i komentuje mego bloga
Ale cieszę się, że są osoby, które motywują mnie do pisania
A co do kolejnego rozdziału to być może lecz nic nie obiecuje
pojawi się we wtorek
No to zapraszam do czytania i komentowania
P.S Być może są takie osoby, które to czytają, a nie komentują, a więc proszę o zostawienie komentarza (z góry dzięki)
P.P.S To dedyk dla wszystkich czytających :) =D

niedziela, 9 grudnia 2012

ROZDZIAŁ 5
Nathan leżał obok mnie na łóżku. Byliśmy przykryci kocem. 
-Ooo już wstałaś-Nathan
-No jak widać.
 Wstałam z łóżka i podeszłam do lustra:
-Aaa- zaczęłam wrzeszczeć 
-Co ci się stało?- do lustra podszedł chłopak
-Aaa-krzyczał. 
-O Boże jak ja wyglądam.
-Ty to ty ale paczaj na moją grzyweczkę- chłopak. Kierowałam się w stronę drzwi gdy nagle BUM wylądowałam na podłodze 
-O ja pierdziele, kto zamknął drzwi na klucz- zaczęłam się śmiać, po chwili nade mną stał Nathan:
-Widzę, że jeżeli się wystraszy to się śmiejesz zawsze tak masz?
-Ale śmieszne pytanie oczywiście że tak
-Patrz i się ucz jak otwiera się drzwi- Nathan nie zdążył dobrze drzwi a do pokoju wparowali Max. Max tak mocno popchnął drzwi, że Nathan nie utrzymał równowagi i wylądował na podłodze a przypadkiem pociągnął mnie za rękę (już stałam) i również upadłam, ale tym razem wylądowałam na Sykesie.
-Uuu- Max
-Debile z was- wstałam ze śmiechem i rzuciłam poduszką w Georga. Poszłam do łazienki po 15 minutach postanowiłam zejść na śniadanie. Nagle usłyszałam wielki huk dobiegający z kuchni:
-Co wy zrobiliście- krzyknął Siva, ja dusiłam śmiech w sobie.
-No, ale to nie moja wina, że ta mikrofalówka spadła, ja się tylko o nią oparłem i chciałem zagrzać tą colę- tłumaczył się Jay. W tym momencie wybuchłam śmiechem Siva zamarł:
-Ćwoku wytłumacz kto grzeje colę w mikrofalówce i to do tego w puszce-Max. Mało nie padłam ze śmiechu.
-A ciebie młoda co tak bawi?- Tom
-A nic, nic, to ja pójdę do domu na śniadanie- rzekłam po czym wyszłam z domu chłopaków. Wchodząc do mieszkania poczułam zapach jajecznicy.
-O witamy szanowną panią Sykes- Ola
-Mam się fochnąć? Ty strasznie zabawna ostatnio jesteś.Co macie dobrego do jedzenia?
-Uuu a chłopacy jeść ci nie dali?
-Haha żebyście kuchnię zobaczyły- wybuchłyśmy śmiechem.- Dzięki śniadanie było pyszne idę na górę się przebrać.- Ubrałam się ciepło, bo było zimno w domu i postanowiłyśmy siedzieć w domu i oglądać telewizję.
-O mam pomysł, zadzwońmy po chłopaków- Klaudia.
-Spoko to idę- odpowiedziałam- Siema Tom jak tam kuchnia?
- Cześć, strasznie daleko masz że dzwonisz. Hmm kuchnia sprzątnięta- oznajmił Tom.
- O to fajnie to chodźcie do nas, obejrzymy Epokę Lodowcową.
-Ok, to za 5 minut jesteśmy
5 minut później
- Po co wam tyle jedzenia?- oburzyłam się
- No co to tylko chipsy, 3 butelki coli, popcorn, cukierki i batoniki- Jay
- Dobra chodźcie do salonu - Ola
Zaczęliśmy oglądać film, na szczęście wszyscy zmiescili sie na kanapie. Po filmie chłopcy postanowili iść do domu, a my spać. Zapadła długa noc. Dłuugo nie mogłam zasnąć. Gdy zerknęłam na zegarek była 00:35. Nagle....




Taki krótki, ale jest :P
Więc tak kolejny odcinek bdz straszny
Im wiecej komentarzy tym szybciej next
A zapewne chcecie wiedzieć co strasznego sie wydarzy...
Może ktoś zginie..
Może zakończy się sielanka..
haha zobaczycie sami
no to do następnego razu
:)

wtorek, 27 listopada 2012

ROZDZIAŁ 4
W tym momencie Ola rozpłakała się. Natychmiast podbiegł do niej Siva.
-Co się stało-zapytał.
-Bo mi nikt oprócz moich przyjaciółek tego nie powiedział.
-Oj już dobrze nie płacz-rzekłam do mojej BFF razem z Sivą przytulając ją.
-To jak idziemy?-Tom. Po słowach Toma wsiedliśmy do ich vana i odjechaliśmy. Bilety nie były nam potrzebne, bo byłyśmy gośćmi specjalnymi. Koncert trwał 2 godziny
2 godziny później
-Brawo chłopcy-zaczęłyśmy krzyczeć i bić brawo.
-Nie przesadzajcie- zarumienił się Jay.
-Wiecie skoro dopiero jest 19:30 to chodźmy na imprezę-za proponował Tom
-Tak jest kapitanie!-odrzekli wszyscy po czym wybuchliśmy śmiechem. Po dojechaniu na miejsce zaczęliśmy się wszyscy dobrze bawić. Nikt z naszej paczki nie schodził z parkietu. Największy ubaw był przy Gangnam Style i I`m sexy and I know it kiedy to chłopacy dali popis swojego tańca. W pewnym momencie podszedł do mnie Zayn (1d):
-Cześć. Patrycja o ile dobrze pamiętam?-rzekł
-Cześć, tak a ty to Zayn.
-We własnej osobie. Zatańczysz?
-Pewnie- odpowiadając z uśmiechem na twarzy zobaczyłam jak Siva i Tom na mnie patrzyli. Zauważyłam, że nie ma Nathana. Tańczyłam z Zaynem przy piosence Drive by.
-Zayn powiedz mi czemu wy się tak nie lubicie?
-Hmm... Nathan twierdzi, że zabrałem mu dziewczynę, a to nie prawda ja nawet nie wiedziałem, że ona z nim jest. Max uważa, że w wywiadach źle się o nich wypowiadamy. Zaś Harry uważa,że The Wanted nie dają nam na nic szansy, Louis twierdzi, że to TW zabiera najładniejsze fanki. I tak jakoś się nie lubimy.
-Nie czas to zmienić?-zapytałam.
-Może i tak ja już dawno chciałem, ale reszta nie chce i oni nawet nie chcą z nami gadać.
-Może to wy nie chcecie z nimi gadać, a nie oni z wami. Uważam,że jesteście na równi i nie możecie siebie oceniać, bo to wam nic nie da.
-Masz rację wiesz....-nie dokończył bo podbiegł Siva:
-Ona jest nasza i w nic jej nie wkręcisz!-krzykną Siva po czym mnie odciągną
-Ale ja nic...-Zayn
-Pożałujesz-Jay.
W domu
-Co wy do cholery zrobiliście?-zapytałam się
-My nic, młoda co ty wyrabiasz?-Max
-Nie widzisz, że uraziłaś młodego.-Tom
-Nie prawda nic się nie stało.-odpowiedział smutnym i zapłakanym głosem.
-Może wy mi wszystko wyjaśnicie-krzyknęłam zrozpaczona i wybiegłam z ich domu
-Patrycja stój-Ola chciała za mną wyjść, ale Siva ją zatrzymał
-Spokojnie, musi ochłonąć- Siva
Usłyszałam trzask drzwiami za sobą i odwróciłam się. Za mną biegł Nathan. Już miałam się odwrócić gdy on złapał mnie za rękę i przytulił mnie ot tak po prostu. Ja również się do niego wtuliłam, co było dziwne, bo niby dużo ze sobą rozmawiamy ale znamy się dopiero 2,5 dnia. Oboje się rozpłakaliśmy. Nagle Nath przerwał ciszę:
-Jesteś strasznie niska, ile ty masz wzrostu?
-Szczerze? 160 cm.
-Heh no to 17 cm różnicy strasznie dużo- lekko się uśmiechnął.
-Zimno mi- szczęki same zaczęły "latać". W tej chwili Nathan zdjął marynarkę i mnie ją otulił.
-Dziękuję-odpowiedziałam
-Nie ma za co, przejdziemy się?
-No może być. 
-Opowiedz o swojej przyszłości.- Nathan
-No ze mną to było tak: moi rodzice cały czas się kłócili i dużo ode mnie wymagali. Ojciec cały czas się mnie czepiał o wszystko, matka chciała żebym wiecznie jej pomagała przez to czasami zawalałam naukę. Nigdy mnie nie chwalili i za nic nie dziękowali. Pewnej nocy zadzwonił telefon. Odebrałam. Okazało się że dzwonią powiedzieć, że rodzice zginęli w wypadku. Miesiąc później dostałam propozycję od Olki żebym wyjechała z nią do Anglii. Zgodziłam się, bo chciałam oderwać się od przeszłości i cieszę się że wyjechałam, bo poznałam tak wspaniałych ludzi jak wy- wtulona w Nathana zaczęłam płakać. Przytulił mnie mocniej.
-A ty Nath? Teraz twoja kolej-rzekłam.
-Hmm... pomyślmy miałem dziewczynę. Pewnego dnia wracałem do domu i zobaczyłem jak całuje się z Zaynem nie chciało mi się żyć, wszystko się zawaliło. Dzwoniła do mnie, pisała, ale ja nie dawałem znaku życia. Znienawidziłem Zayna i ją.
-A może to nie jego wina?
-Taa jasne. Skąd mam to wiedzieć?
-Może czas z nim pogadać?
-Nie wiem. A pomogłabyś mi?
-Jasne. Ałła!!! Moja noga- nagle upadłam. Strasznie bolała mnie kostka.
-O matko co ci się stało?- wystraszył się Nathan
-Chyba zwichnęłam kostkę
-Chodźmy do domu
-No super geniuszu tylko ciekawe jak- w tym momencie poczułam że się unoszę- Wariacie puszczaj- śmiałam się
-Wariatko trzeba było nie iść ze mną na spacer w tych szpileczkach- roześmiał się. Gdy doszliśmy do domu Nath wniósł mnie po schodach do swojego pokoju. Wszyscy siedzieli w salonie i gdy szliśmy po schodach czuliśmy na sobie wzrok innych i słyszeliśmy ciche szepty. Tak więc gdy Nathan wniósł mnie do swojego pokoju, położył na łóżko  i owinął nogę bandażem. Potem już nic nie pamiętam, bo zasnęłam. Następnego dnia .....


Takk i mamy kolejny ;) 
ja w ogóle nie wiem kto to badziewie czyta
chyba nie ma sensu moje dalsze pisanie :(
a więc kto przeczyta komentuje! zobaczymy ilu jest tych co czyta te coś
planuje coś okrutnego, ale jeszcze nie w kolejnym odcinku
także jak chcecie wiedzieć co bdz dalej to komentujcie
i jeszcze dedyk dla wszystkich czytających :D 

czwartek, 22 listopada 2012

INFORMACJA
MOI DRODZY SZANOWNI  CZYTELNICY:
WIEM  ŻE ZOSTAŁAM NOMINOWANA PO RAZ KOLEJNY
I BARDZO ZA TO DZIĘKUJĘ
LECZ NIE BĘDĘ BRAŁA W TYM JUŻ UDZIAŁU
TAKŻE DZIĘKUJĘ ALE UDZIAŁU JUŻ NIE BIORĘ
I PRZYPOMINAM ŻE 10 KOMENTARZY POD OSTATNIM ROZDZIAŁEM
I BĘDZIE NOWY 
;D

wtorek, 20 listopada 2012

ROZDZIAŁ 3
...postanowiłam dowiedzieć się czegoś więcej o Nathanie, ale jak widać pierwszy wpadł na ten pomysł:
-Młoda...- zaczął.
-Hehehe stary się odezwał- zaśmiałam się.
-No dobra Pati co cię właściwie tutaj sprowadziło?- zapytał.
-Wiesz może o mojej przeszłości pogadamy kiedy indziej.
-Dobra, to jutro, bo dziś mamy koncert.
-Faktycznie w ogóle zapomniałam.
Gdy doszliśmy już do sklepu Nathan wpadł na głupi pomysł i popchną mnie na wózek, ja postanowiłam się odwdzięczyć i zrobiłam to samo. Niestety zakupów nie zdążyliśmy zrobić, bo dostrzegł na ochroniarz i wyprowadził z supermarketu  .
- I co mu będziemy teraz jeść?- zmartwił się Nathan.
-Ale ty musisz mieć wielki mózg.- zaśmiałam się
-O co ci chodzi?
-Telefony nie istnieją nie?
-No istnieją i co...?
-Kurwa ale ty kumaty jesteś- wkurzyłam się
-Aaa myślisz o zamówieniu jedzenia?
-No nareszcie, zwycięstwo- rzekłam znudzona.
-To jak chińszczyzna?- zapytał
-Może być.
Gdy doszliśmy do domu zastaliśmy porozrzucane poduszki, wokół latały pióra, krzesła były przewrócone, a gazety porwane. Ogółem demolka. Słychać było ich na górze. Wchodząc do pokoju Toma mocno oberwałam butem w głowę.
-Ja pierdole ludzie ogarnijcie się, co tu się dzieję?!- wykrzyczałam.
-Zabawa w Toma i Jerryego-odpowiedział Tom. W pewnym momencie cała 6 zeszła z łóżka i parapetu i zrobili naradę. W pewnym momencie:
-A wy właściwie to co kupiliście do jedzenia?- Max
-Hmm... hahaha- zaczęliśmy głośno się śmiać.
-Młoda przegięłaś miałaś dopilnować co my będziemy jeść?- Max i Siva zaczęli nas gonić z poduszkami. Zaczęłam wiszczeć i śmiać się na cały dom. Zbiegłam ze schodów i już miałam zamiar wyjść z domu, gdy z ogromnej szafy stojącej w przedpokoju ktoś wyciągną rękę i mnie tam wciągną:
-Aaa pomocy- zaczęłam panikować 
-No i czego tak się drzesz, ja chcę ciebie ratować przed nimi, a ty na mnie krzyczysz- po głosie poznałam,że to Nathan
-Ty debilu, ty idź się leczyć chciałeś żebym umarła, nigdy więcej tak nie rób!-powiedziałam.
-Oj tam, oj tam, chyba już odpuścili idziemy?
-No jasne- wyszliśmy z szafy i zmierzaliśmy ku schodom, gdy nagle na mnie wylądowało wiadro z lodowatą wodą.
-No i nie będzie nic do jedzenia, a miała być pizza albo chińszczyzna- oznajmiłam cala przemoczona.
-No i co narobiłeś?- Max
-Ha, ale kto wpadł na ten pomysł- Siva
-Przepraszamy jesteśmy tacy głodni- te słodkie oczy całej grupy rozbawiły mnie do łez.
-Dobra, dobra Jay dzwoń i zamów coś do jedzenia, a ja w tym czasie nakryję do stolu- mówiłam przez śmiech.
Po zjedzeniu poszłyśmy do naszego domu. Koncert miał się zacząć o 17.00 więc miałyśmy jeszcze 2, 5 godziny.
2 godziny później
Po ubraniu się: ja miałam na sobie to, Ola wybrała ten strój, a Klaudia miała na sobie to, poszłyśmy do chłopaków:
-Witamy szanownych sąsiadów- krzyknęłyśmy chórem.
-Cześć dziewczyny co wy ....- Jay nie dokończył
-Ej chłopaki chodźcie tutaj Jayowi coś się stało.- wszyscy pędem wybiegli z kuchni.
-O kurcze- Siva. Wszyscy stali jak wryci.
-Ok. Nie kumam, a wy?-Olka
-Ej chłopcy tu ziemia, halo jesteśmy w Londynie-Klaudia zaczęła.
-Bo wy tak pięknie wyglądacie -w końcu odezwał się Siva






Nudy wiem, wiem, ale w kolejnych będzie się działo ;)
Postanowiłam, że dodawanie rozdziałów będą zależeć od komentarzy  
Czyli 10 komentarzy=nowy rozdział ;)
Dziękuję za 8 obserwatorów i miłe komentarze ;D
No to komentujcie :P
AHA I JESZCZE DZIĘKUJĘ 

ρѕу¢нι¢zиα   I  Jestę Sufitę. ♥    ZA NOMINACJĘ  :)