czwartek, 20 grudnia 2012

ROZDZIAŁ 8
-Faktycznie masz rację, ładnie ci te pierożki wychodzą. Gdzie nauczyłaś się tak gotować?
-Moja babcia zawsze uczyła nas gotować. Pamiętam jak Klaudia do mnie przychodziła i razem z moją babcią piekłyśmy ciasteczka, pączki- momentalnie oczy mi się zaszkliły i łzy same zaczęły kapać.
-Co się stało? Nie żyje?
-Od 5 lat. To był szok dla wszystkich. Patrycja długo nie mogła się pozbierać..-Klaudia
-.. Ale mam tak wspaniałą przyjaciółkę, która mi pomogła- przytuliłam Klaudię
-Tak mi przykro. Nie martw się moja droga, każdemu kogoś brakuje. Mam nadzieję, że będziesz częściej tu przyjeżdżała.
-Też mam taką nadzieję.
Rozmawiałyśmy tak dobre 2 godziny gdy nagle:
-Przyjechali- krzyknęłam jak wariatka- możemy iść?
-No jasne lećcie tylko ciepło się ubierzcie- odrzekła starsza pani.
Po wyjściu na podwórku zaczęliśmy grupowo tarzać się w śniegu i rzucać się śnieżkami jak małe dzieci. Państwo Sykes tylko spoglądali zza okna i śmieli się z nas w najlepsze. Po 15 minutach szaleńczych zabaw postanowiliśmy wnieść zakupy i choinkę do środka. Jeszcze przez chwilę pomagałam razem z Klaudią babci Natha, a potem dołączyłyśmy do reszty, aby przystroić choinkę. Po ozdobieniu wyglądała ona tak. Gdy nastała godzina 17:00 ja, Ola, Beata, Klaudia i Iza postanowiłyśmy nakryć do stołu zajęło nam to tylko pół godziny, a efekt był zadowalający. Poszłam do kuchni, aby pomóc w ostatnich potrawach. Poczułam jakiś dziwny zapach i zobaczyłam Maxa przy garnku, a w dodatku garnku z moimi pierożkami. Wpadłam w szał:
-Mój drogi kolego czy do cholery można wiedzieć co ty tu robisz przypalając moje pierogi?- na te słowa chłopak momentalnie odsunął sie od garnka i zmieszał się:
-No bo ja ten tego hmm- jąkał się
-Powiesz wreszcie?
-Łyżeczka od cukru mi tam wpadła
-Że co? To uważasz że pierogi gotują się z łyżeczką od cukru?
-No tak chyba tak, przepraszam no
-A co to za dym- popędziłam do salonu- Jay? Czy to ty tu tak pięknie podpaliłeś dywan?
-Że co? Ja nie no co ty? No dobra tak, ale ja tylko chciałem się ogrzać i rozpaliłem w kominku, a że właśnie pali się dywan to nie moja wina.- tłumaczył się po czym do pokoju wpadł Siva z wiadrem śniegu, którym posypał dywan i praktycznie całą mnie.
-Uff jeszcze chwila, a byłoby po świętach powinniście mi dziękować. Tak doświadczonego strażaka tylko chwalić- śmiał się Siva przy czym nas zatkało. Stałam przemoczona, wkurzona i zmarznięta w pewnym momencie do pokoju weszła Iza, która zaczęła się śmiać
-O chociaż jedna, która rozumie żarty- zaczął Jay.
-Więc skoro mamy tak doświadczonego strażak w domu to weź sobie kogoś do pomocy i posprzątaj tą kałużę, do pokoju wparował Max
-Ohoho Siva, ale toaleta jest całkiem nie daleko- zaczął śmiać się Max widząc ogromną kałużę po czym wszyscy wybuchli śmiechem. Postanowiłam się ogarnąć i wrócić do kuchni. 
- Nathan? Po co ci ta wędka? Karpia mamy już złowionego prosto ze sklepu
-No bo Max coś wspominał, że łyżeczka wpadła do garnka
-I ty rybaku chcesz ją wędką wyjąć?
-No tak garnek jest duży i głęboki tak jak na przykład staw
-Aha, łowiłeś już kiedyś ryby?
-No nie nigdy, ale to szczegół.
-Patrz co wyłowiłam z garnka za pomocą chochli i bez pomocy twej zacnej wędki- oczom chłopaka ukazała się łyżeczka od cukru dosłownie go zatkało.
-A może ci coś pomóc- zapytał nie pewnie Nath- bo ja bardzo dobrze gotuję.
-I co jak gotujesz to też wyciągasz wędką skarby z garnka?- roześmiałam się
-No nie, to tak tylko noo, to może ja jednak podwórko odśnieżę.
-A co ochota na gotowanie przeszła?
-A no wiesz tak między nami to idzie babcia, a ona nie lubi widzieć mnie w kuchni
-Dlaczego, aż tak umiesz gotować?
-Nie ja kiedyś jak pomagałem babci na święta przyrządzać rybę to spaliłem firankę, zwaliłem fileta na podłogę i pobiłem jej prawie wszystkie talerze więc sama rozumiesz- po skończeniu wypowiedzi wybuchłam głośnym śmiechem na co Nath zareagował ostro, bo natychmiast wyszedł z kuchni. Gdy skończyłam smażyć rybkę babcia kazała iść nam na górę i przebrać się w to co leży na łóżku. Kompletnie nie wiedziałyśmy o co chodzi. Zobaczyłam piękną kreację, po czym poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, nakręciłam i upięłam włosy z pomocą babci Nathana, umalowałam się i włożyłam kreację Dziewczyny były równie oszałamiająco piękne: Klaudia miała na sobie to, a włosy miała wyprostowane; Ola ubrała się w to, włosy upięła w kok; Beata nałożyła to, włosy wyprostowała i wpięła w nie kokardkę; Iza ubrała się w to, a włosy tj jej poprzedniczka wyprostowała. Wyglądałyśmy jak księżniczki z Disneya. Gdy wyszłyśmy z łazienki wszyscy byli w nas wgapieni =D. Zasiedliśmy do wigilijnego stołu. W tle grały kolędy, a my rozmawialiśmy na wiele różnych tematów. Czułam ciepło i szczęście nigdy nie spędzałam tak wspaniałej wigilii. Gdy zjedliśmy kolację babcia Nathana zaczęła namawiać go i mnie na kolędę. Okazało się, że babcia Nathana zna język polski i polskie kolędy, bo jest Polką. Wyjęła z szuflady nuty kolędy " GDY ŚLICZNA PANNA" i "PÓJDŹMY WSZYSCY DO STAJENKI" więc Nathan był zmuszony zagrać, a ja zaśpiewać. Stanęłam obok chłopaka grającego na pianinie i śpiewałam. Wszyscy byli w nas wpatrzeni jak w święty obrazek. Po naszym wykonie, nie którzy nie mogli powstrzymać się od komentarzy. My zaś namawialiśmy Toma, aby zagrał na gitarze drugą kolędę,  a Klaudię żeby zaśpiewała. Klaudia była dość odważną osobą więc bez wahania zgodziła się. Wyglądali razem cudownie. Przyszedł czas na prezenty, a że Jay uważa, że Mikołaj istnieje wszyscy także musieli udawać i prócz Nathana i jego dziadka (którzy mieli podłożyć prezenty pod choinkę) wyjść do sąsiedniego pokoju wypatrywać ŚWIĘTEGO MIKOŁAJA. Po 5 minutach weszliśmy i pod choinką dostrzegliśmy mnóstwo prezentów. Każdy dostał 11 upominków, bo zasada była że każdy każdemu robi prezent, a dziadkowie Nathana też zrobili drobne upominki. Zobaczyłam koszyk, na którym pisało "PATRYCJA I NATHAN", a obok drugi, na którym widniał napis "KLAUDIA I TOM" co nas zaskoczyło. 
-Ej Nathan chodź tutaj- zawołam chłopaka, który stał po drugiej stronie choinki.
-Tak jestem tu co się stało?
-Co to jest?- wskazałam nie pewnie na koszyk
-Nie wiem odsłaniamy kocyk?
-No przydałoby się- odsłoniliśmy a naszym oczom ukazały się 2 małe szczeniaczki. Jeden był dla mnie, a drugi dla Nathana. Były urocze. Podobnie z Tomem i Klaudią tyle tylko, że oni dostali 2 słodkie kociaki Nie wiedzieliśmy od kogo to. No cudowne brakło nam słów. Ale tajemnicę odkryliśmy szybko to był spisek miedzy dziadkami Natha a naszymi przyjaciółmi. Staliśmy tak przy tej choince trzymając pieski. Wpatrywałam się w jego zielone oczy. Poczułam, że po raz kolejny się wzruszyłam. Nathan chyba chciał mnie pocałować, ale ja wyszłam z pokoju na podwórko. Było zimno, a ja przechadzałam się między oświetlonymi choineczkami. Za mną wyszła Klaudia. Podeszła do mnie:
-Czemu uciekłaś?
-Ja wcale nie uciekłam, ja wyszłam...
-Po co?
-A tak żeby się przejść
-A ty wiesz, że Nath chciał ci coś powiedzieć i cię pocałować?
-Haha oj nie przesadzaj Parkerka
-Że jak ty na mnie powiedziałaś?
-A co Tom nie wyznał ci miłości?
-A niby czemu miałby wyznać?
-Oj bo się w tobie buja i ty w nim też
-Wszystko, zawsze wiesz
-Ale zgadłam na serio?
-No tak, rozszyfrowałaś mnie, ale nikt ma się nie dowiedzieć
-Wy się tak uroczo do siebie odzywacie
-No nie gadaj na prawdę
-Zamierzasz dalej się z nim droczyć?
-Szlachta się nie droczy, szlachta pokornie rozwiązuje konflikty- wtedy wybuchłyśmy śmiechem. Najlepszy dzień w moim życiu. 
Następnego dnia obudziłam się na ogromnym parapecie, który znajdował się w mym zastępczym pokoju okryłam się ciepłym kocem.
-Cześć, widzę, że nie śpisz zejdź na śniadanie świąteczne.- wparował uśmiechnięty Nathan do pokoju. Ubrana w to zeszłam na dół. Razem ze wszystkimi zjedliśmy śniadanie. Pobawiliśmy się z pieskami i kotkami oraz wymyślaliśmy różne imiona dla nich. Psiaki nazwaliśmy Megi i Tropek, a kociaki Balbinka i Bonifacy.

6 komentarzy:

  1. Ciekawe co dalej....
    Czekam na kolejne rozdziały =D


    Twoja BFF...

    OdpowiedzUsuń
  2. hah jaka tu atmosfera panuje mmm <3
    zwierzaki ;)
    weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, kolejny świetny odcinek! Najpierw wzruszająca rozmowa między bacią Natha (co za niespodzianka, że jest Polką) i Pati, a potem to już leżałam ze śmiechu. Tak przeczuwałam jakiś pożar, a Siva strażak z wiadrem śniegu, no padłam. Jay wierzący w Mikołaja? Buahaha, miło ze strony wszystkich, że udawali. No a gotowanie w stylu Maxa i Nathan pragnący pochwalić się umiejętnościami wędkarza, to po prostu majstersztyk.
    No i na koniec romanse oczywiście... Bardzo przyjemny świąteczny odcinek, aż mnie natchnęłaś do ubrania choinki, z czym zwlekam :)
    Czekam aż szczeniaczki i kociaczki połączą te parki i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Całkiem fajne te twoje rozdziały ;)) czekam na kolejne ^^


    Natalia:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Megaaa...
    BŁAGAM wstaw kolejny rozdział szybciej :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeden z najlepszych blogów jakie czytałam:) Chyba mój ulubiony rozdział ;*
    Zapraszam też do mnie,na razie są tylko bohaterowie i fabuła,bo dopiero zaczynam
    http://wanted-right-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń